Niedzielny mecz w Lublinie był hitem 13. rundy PGE Ekstraligi. Motor z Włókniarzem to obecnie druga i trzecia siła ligi. Obie drużyny walczyły m.in. o to, która zajmie po rundzie zasadniczej drugie miejsce i przystąpi do rundy play-off w teoretycznie bardziej komfortowej sytuacji. Podobnych podtekstów było jednak znacznie więcej. Byli mistrzowie wrócili do Lublina Chodzi przede wszystkim o powrót na miejscowy tor Mikkela Michelsena i Maksyma Drabika, którzy jeszcze przed rokiem byli częścią mistrzowskiej drużyny. Pierwszy z nich był nawet kapitanem. Cieszył się dużą sympatią kibiców, którzy dali wyraz temu już podczas prezentacji. I trzeba powiedzieć, że ten pierwszy dawał radę. Dwukrotnie miał na rozkładzie samego Bartosza Zmarzlika. Gorzej wiodło się zaś Drabikowi, ale w biegach z ich udziałem sporo działo się na torze. Generalnie od początku zawodów widać było, że zawodnicy Włókniarza nieźle czują się w Lublinie. Pojedynki liderów obu ekipy były ozdobą meczu. Wspomniany wcześniej Mikkelsen w jednym z wyścigów stoczył piękną walkę z Bartoszem Zmarzlikiem. Był górą w tym pojedynku przerywając tym samym zwycięską passę Polaka, który ostatni raz przegrał... 18 wyścigów temu! Co ciekawe mistrz świata wcale nie był tego dnia nie łapany dla swoich rywali. Widać było, że jego sprzęt tym razem nie spisuje się tak doskonale, przez co musiał sporo potu zostawić na torze, aby dopisywać kolejne punkty do swojego dorobku. Tak było m.in. w biegu ósmym, gdzie przedzierał się z ostatniego miejsca na drugie. Dopiero na trzecim i czwartym okrążeniu Zmarzlik uporał się z parą Drabik - Woryna. Oczywiście zaprezentował przy tym swój pełen kunszt umiejętności jeździeckich. Później przydarzyło mu się jeszcze sensacyjne zero w ostatniej gonitwie dnia. Koniec marzeń! Tylko cud uratuje play-off Motor wrzucił drugi bieg i Włókniarz był bezradny Wszystko co dobre skończyło się dla częstochowian mniej więcej po szóstym biegu. To wtedy gospodarze zaczęli im odjeżdżać i budować pewną przewagę. Na animuszu stracili prawie wszyscy zawodnicy Włókniarza, którzy nie byli w stanie pokonywać miejscowych. Najbardziej zgasł Drabik, który początkowo nieźle wyglądał. Niespecjalnie wiodło się także Kacprowi Worynie, który pojechał zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Szybko więc Motor zapewnił sobie wygraną w tym meczu, a liderzy mistrzów Polski mogli skupić się na śrubowaniu swoich średnich. W drugiej połowie meczu przełożył się Zmarzlik, który znów imponował szybkością. Pochwalić należy też jednak pozostałych żużlowców z Lublina łącznie z juniorem Mateuszem Cierniakiem. W zasadzie odstawał nieznacznie tylko Jarosław Hampel, który w niedzielę nie miał swojego zwyczajowego atutu czyli błyskawicznych startów. Choć wynik może nie świadczy o pogromie, to wynik Włókniarza wyglądałby jeszcze gorzej, gdyby nie fakt, że Michelsen ratował twarz częstochowian. Tylko on spośród drużyny gości mógł opuścić stadion w Lublinie zadowolony. Na koniec zrobił sobie jeszcze prezent wygrywając prestiżowy bieg piętnasty. Przywieźć za swoimi plecami Zmarzlika i Kuberę to zdecydowanie duży wyczyn. Dostali kolejne ostrzeżenie. W tej lidze nie można nikogo lekceważyć Platinum Motor Lublin: 549. Jarosław Hampel 4 (0,1,1,2)10. Dominik Kubera 12 (3,3,3,1,2)11. Jack Holder 10+2 (3,1,1*,3,2*)12. Fredrik Lindgren 10+1 (1,3,2,1*,3)13. Bartosz Zmarzlik 10+1 (3,2,2*,3,0)14. Mateusz Cierniak 8+1 (3,2*,3)15. Kacper Grzelak 0 (0,0,-)16. Bartosz Bańbor 0 (0)Tauron Włókniarz Częstochowa: 361. Mikkel Michelsen 11 (2,3,0,3,3)2. Jakub Miśkowiak 4+1 (0,1,2,1*,0)3. Kacper Woryna 5+1 (1*,0,1,2,1)4. Maksym Drabik 3 (1,2,0,0)5. Leon Madsen 8 (2,2,3,0,1)6. Franciszek Karczewski 1+1 (1*,0,0)7. Kacper Halkiewicz 4 (2,0,2)8. Bartosz Śmigielski - nie startował