We wspomnianym artykule podważano sens pójścia zawodników ekstraligowego Włókniarza na mecz lidera piłkarskiej PKO Ekstraklasy, Rakowa Częstochowa. Przytoczono informacje o relacjach między kibicami obu drużyn i tego, że kibice mieli zabronić swoim zawodnikom wizyt na stadionie "przeciwnika". Dodano też, że generalnie odbiór medialny tego wyjścia był pozytywny, ale sam pomysł dość kontrowersyjny. Postanowiliśmy więc zapytać o zdanie Tadeusza Zdunka, prezesa Wybrzeża Gdańsk, który także ma w pobliżu drużynę z PKO Ekstraklasy. - Nie widzę w tym niczego złego. Absolutnie. Ja bym nie miał nic przeciwko wizycie mojej ekipy na meczu Lechii. Zresztą piłkarze czasem do nas wpadają. To nie jest żadna rywalizacja, nawet w przypadku dotacji. Jesteśmy z jednego miasta, współpracujmy. To dla mnie oczywiste - mówi nam, śmiejąc się z rozdmuchania całej sytuacji. Rzeczywiście, kilka razy zdarzały się już wzajemne wizyty gdańskich piłkarzy i żużlowców na swoich stadionach. Choćby Sebastian Mila lubił czasem przyjść na żużel. Częstochowa jedno złoto już praktycznie ma. O drugim marzy Raków na 90% zostanie w tym roku mistrzem Polski, bo jest zdecydowanym liderem tabeli. Wydaje się, że jeśli nie przegra 1 kwietnia w Warszawie, może powoli zacząć świętować. W pełni zasłużenie, bo najlepsi są od dłuższego czasu, a rok temu zabrakło im pewnej stabilizacji w kluczowych momentach. O złocie marzy także Włókniarz, który w tym właśnie celu ściągnął w tym roku Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika. Mają oni zastąpić chimerycznych: Smektałę i Lindgrena, którzy przyczynili się do większości zeszłorocznych porażek zespołu. Gdyby Częstochowie udało się w tym roku zdobyć dwa złota w dwóch najpopularniejszych sportach w Polsce, byłaby to rzecz bez precedensu, tym bardziej że przecież jest to dopiero 13. miasto w kraju pod względem wielkości i potencjał marketingowy oraz sponsorski ma jednak mniejszy niż te największe. Częstochowa żyje jednak sportem, co widać nie po raz pierwszy Sukces Rakowa w połączeniu z ewentualnym Włókniarza mógłby dać jej jeszcze większą promocję. O ile pierwszy z tych zespołów jest blisko tytułu, o tyle przed drugim jednak bardzo trudna droga. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo