Włókniarz może stracić swoją gwiazdę. Hit transferowy na horyzoncie
Wystarczyło kilka miesięcy, żeby Piotr Pawlicki z zawodnika niechcianego stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych na rynku transferowym. Nic w tym dziwnego, ponieważ tegoroczne liczby 30-latka są najlepsze w całej jego karierze. Pawlicki otrzymał nawet ofertę z Lublina, gdzie skład ulegnie bardzo dużej przebudowie. W teorii wydaje się, że to oferta nie odrzucenia. Pojawiły się jednak pewne wątpliwości.

Piotr Pawlicki w ostatnim czasie tuła się po klubach PGE Ekstraligi. Wystarczy tylko spojrzeć na to, że cztery ostatnie sezony, łącznie z bieżącym, spędził w czterech różnych zespołach. Ten rok jest jednak na razie najlepszym w jego karierze, jeśli spojrzymy stricte na liczby, jakie osiąga. Teraz to on może przebierać w ofertach i to z klubów z najwyższymi aspiracjami.
Pawlicki w Motorze Lublin? Istnieją pewne obawy
Pawlicki dostał nawet ofertę z Motoru Lublin. To chyba ostatnie, o czym kibic żużlowy pomyślałby w kontekście 30-latka, cofając się kilka miesięcy wstecz. Motor był do tego poniekąd zmuszony, kiedy fiaskiem skończyły się negocjacje z Andersem Thomsenem i Maciejem Janowskim. W sumie jednak Pawliccy to najlepszy polski duet w PGE Ekstralidze, wyłączając Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka. Skoro Przemysław jest nie do wyjęcia z Falubazu, to wybór był prosty.
Motor już zamknął skład i bardzo prawdopodobne, że dopięto właśnie młodszego z braci. Jeśli to prawda, to Pawlicki znowu zmieni klub, ale tym razem przynajmniej w teorii była to oferta nie do odrzucenia. Istnieją jednak obawy, że rola we Włókniarzu była dla niego stworzona. Polak jest tutaj numerem jeden, a w Lublinie będzie w cieniu przede wszystkim Bartosza Zmarzlika, ale też całej plejady gwiazd.
Lepiej być pierwszym na wsi, niż drugim w mieście. Jeśli mu zaufano, bo trzeba też zaznaczyć, że cudem podpisał kontrakt w Częstochowie, to powinien zostać we Włókniarzu. Choć trzeba zaznaczyć, że sytuacja Włókniarza nie jest wcale klarowna. Osobiście cieszyłbym się bardzo, gdyby zasilił potencjalnego beniaminka z Leszna. Chciałbym bardzo powrotu braci do Unii
Z Pawlickim może być jak Kuberą, wytknął mu zasadniczy błąd
Dla Pawlickiego najważniejszy test przyjdzie dopiero teraz. - Niekiedy konkretne silniki jadą bardzo dobrze w niskiej temperaturze. Teraz będziemy śledzić, jak się będą zachowywały w trakcie upałów - zauważa. Na dobrą sprawę Pawlicki nie miał okazji w tym roku ścigać się w wysokiej temperaturze. Pisaliśmy już o problemach Dominika Kubery, którego wyniki drastycznie spadły, kiedy zrobiło się cieplej. Tutaj może być podobnie.
Pomimo sezonu życia, zawodnik Włókniarza nadal ma nad czym pracować. - Bardzo mnie mierzi, że prowokuje defekty motocykla. Gdy za bardzo się kontruje motocykl, poza tym, że traci się prędkość, powoduje to zejście łańcucha z osi. To są po prostu złe nawyki i braki w technice. Piotrowi nie można odmówić charakteru, zadziorności czy orientacji na torze. On bardzo dużo widzi i potrafi zareagować. Jednak każde takie wykontrowanie motocykla, to strata prędkości i czasu, a wyścig trwa tylko minutę - tłumaczy sternik Unii Leszno w latach 1994-2004.
- Gdybym był dziś kimś związanym Piotrem, zacząłbym od tego, żeby przejechał jednym zamachem cały łuk. I tak długo by jeździł, aż nie wykonałby tego zadania poprawnie. W rzeczywistości rzuciłby się na mnie i wytykał, że nie jeździłem na żużlu, więc co ja mogę wiedzieć. Niestety, oni pozjadali wszystkie rozumy. Bardzo rzadko ktoś na to zwraca uwagę. Takie niuanse decydują o tym, na której pozycji kończysz wyścig. Dziś trener nie pracuje z tak doświadczonym zawodnikiem. To są wyjątki - kończy.
Zobacz również:
- Liam Szczęsny skradł show. Ojciec wszystko pokazał. Stadiony świata
- Rosyjska mistrzyni grozi Polakom? Tak zareagowała na dyskwalifikację rodaków. "Odbierzmy Polsce prawa"
- Dyskryminacja w kadrze? Polski finalista olimpijski walczy o start po poważnej chorobie
- Polak miał świat u stóp, ale przyszedł wielki kryzys. Wciąż nie odpuszcza i chce jeszcze zadziwić


