Adrian Cyfer to w tym momencie jedna z największych polskich gwiazd w najniższej klasie rozgrywkowej. Gdy kilka lat temu kończył on wiek juniora i przechodził do grona seniorów, wielu ekspertów nie wróżyło mu różowej przyszłości. Dziś jednak możemy powiedzieć, że wychowanek Stali Gorzów radzi sobie nad wyraz dobrze, bo najpierw z dobrym skutkiem ścigał się na zapleczu PGE Ekstraligi, a teraz niewiele brakowało i awansowałby do niej z OK Bedmet Kolejarzem. Nic dziwnego, że po tak udanych rozgrywkach (średnia 2,057 punktu na bieg) w Opolu bardzo chcieli zatrzymać świetnie spisującego się 27-latka. Starania działaczy ostatecznie na nic się zdały. - Dziękuję za współpracę, atmosferę, wsparcie i wyrozumiałość. Winę za wynik z pierwszego meczu finałowego biorę na siebie. W rewanżu zrobiłem co mogłem aby naprawić swój błąd - napisał zawodnik na swoim fan page’u na Facebooku i w listopadzie oficjalnie ogłosi nowy klub. No właśnie, niebawem. Pomimo braku jakiejkolwiek informacji na temat przyszłego pracodawcy Adriana Cyfera, w Internecie postanowił "zabłysnąć" już jeden z użytkowników Instagrama. Co warto zaznaczyć, anonimowy użytkownik, bo najlepiej pisze się takie rzeczy pod pseudonimem. Żużlowiec otrzymał straszną wiadomość z groźbami, której nawet nie zamierzamy cytować. Poniżej wstawimy więc zrzut ekranu z relacji opublikowanej przez samego zawodnika. To już istna plaga. Adrian Cyfer nie był pierwszy To niestety nie pierwszy i nie ostatni taki przypadek na naszym podwórku. Całkiem niedawno, ponieważ chwilę po ostatnim turnieju SGP2 w Toruniu, równie szokujące słowa w Internecie przeczytał o sobie Mateusz Świdnicki. Obecny jeszcze reprezentant zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa został wówczas oskarżony o celowy upadek w gonitwie finałowej. - Obyś hu*u skończył na wózku. ZA TO CO ZROBIŁEŚ NIEPOWINIENEŚ MIEĆ 1 ZĘBA (pisownia oryginalna) - wyżył się na nim jeden z kiboli. Oby więcej takich przypadków już się nie pojawiło. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata