Do wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku z "Czapką Kadyrowa" nie było żadnego problemu. Nakrycie głowy, które kiedyś polscy żużlowcy zabrali dla żartu radzieckiemu żużlowcowi o nazwisku Gabdrachman Kadyrow, stanowiło nagrodę dla kolejnych żużlowych mistrzów Polski. Wyszywali oni na niej swoje nazwisko. Był to dla nich powód do dumy. Wojna rozpętana przez Putina przypieczętowała los czapki Inwazja Putina w Ukrainie zmieniła jednak wszystko. Bardzo szybko zapadła decyzja, że czapka zawodnika ze Związku Radzieckiego nie będzie dłużej wręczana na podium IIMP na żużlu. Los czapki został przypieczętowany rok temu, a teraz trafiła ona do Muzeum Sportu i Turystyki. Przekazał ją najlepszy obecnie żużlowiec na świecie Bartosz Zmarzlik. - Bartosz Zmarzlik dał się w to wszystko trochę wkręcić i to on (a nie GKSŻ) przejdzie do historii jako ten, który nie uszanował 60-letniej wspaniałej tradycji kontynuowanej przez tak wielu swoich równie wielkich poprzednich, którzy z dumą zakładali ją na głowę - pisze redaktor Henryk Grzonka w mediach społecznościowych. Jego zdaniem GKSŻ nie miał prawa tego zrobić Grzonka jest jedną z tych osób, które nie mogą przeboleć tego, że czapka trafiła do muzeum. Jego zdaniem GKSZ nie miała żadnego prawa decydować o losie czapki, bo nie była ona nagrodą oficjalną, a jedynie taką ustanowioną przez zawodników dla zawodników. Grzonka pisze w mediach społecznościowych o tradycji zapoczątkowanej w 1963 roku przez Henryka Żyto, który jako pierwszy wyszył swoje nazwisko. - Przez sześć ostatnich dekad miało ją na głowie 34 najwybitniejszych polskich zawodników, a dla wielu z nich była najważniejszym trofeum w karierze, mimo iż nieoficjalnym. Po trzecim turnieju finałowym IMP 2022 w Rzeszowie Zmarzlik na podium zdziwił się, że nie otrzymał już czapki, no ale pewnie w ostatnich miesiącach zmienił zdanie i przyklasnął działaczom GKSŻ - ironizuje Grzonka. Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ, decyzję o przekazaniu czapki do muzeum uzasadniał tym, że po wybuchu wojny kibice pisali wnioski, by zaprzestać jej wręczania. - Gdybyśmy zostawili czapkę, to, zamiast skupiać się na emocjach czysto sportowych, mielibyśmy gorącą polityczną dyskusję, bo wiele osób zwyczajnie nie musi wiedzieć, że Gabdrachman Kadyrow nie ma żadnego związku z Ramzanem Kadyrowem, który groził atakiem na Polskę - wyjaśniał Szymański.