Dariusz Ostafiński, Interia: Unia Leszno spadnie. Tak twierdzą eksperci. Sławomir Kryjom, dyrektor zarządzający FOGO Unii Leszno: Myślę, że to, co piszą eksperci, to się fajnie czyta. Coś musi się dziać, a tor wszystko zweryfikuje. Ja nie podzielam tego zdania, że Unia spadnie. Ta drużyna ma swój potencjał i będzie chciała pokazać, że nie jest najsłabsza. Mamy swojego lidera, bardzo dobrych juniorów i możemy się spokojnie utrzymać. Inwestycja za miliony zaskoczy rywali? Tak znany klub chce utrzymać się w lidze Kłótnia o juniorów. Dyrektor Unii Leszno upiera się przy swoim O tych bardzo dobrych juniorach to ja od dwóch lat słyszę, a sezon to weryfikuje, jak pan to ładnie ujął. - Damian Ratajczak jest wicemistrzem juniorów. To nie dzieje się przez przypadek. Nasi juniorzy, to młodzi chłopcy, którzy zdobywają cenne doświadczenie. Podobnie było z Kuberą i Smektałą, których wspomina się do dziś. Jak Kubera miał szesnaście lat, to był wypożyczony do Polonii Bydgoszcz. Dlatego powtórzę, że czas tych chłopaków nadchodzi. Nie tylko Damiana, ale też Antoniego Mencela, który rok temu wygrał miejsce w kadrze przez dobre występy w turniejach zaplecza. Jabłoński też się pokazał z dobrej strony w sparingach. No dobrze, ale jakoś nie widzę tych juniorów, co to niby mieli dać Unii medale. - Małymi krokami. Trudno w wieku 16, 17 lat być kluczową postacią. W tym wieku błyszczał Zmarzlik, ale nikt inny. Gdzie byli Cierniak z Kowalskim w wieku 16 lat? Oni zaczęli dobrze jeździć, jak mieli 20, 21 lat. Musieli dojrzeć. Kontuzja Kołodzieja. "Nie będę wchodził w kompetencje lekarzy" Nie będę już pana męczył o tych juniorów. Załóżmy, że ich macie. A lider? Zdaje się, że kontuzjowany. - Jednak mamy lidera, bo Janusz Kołodziej jest naszym zawodnikiem, który chwilowo leczy uraz mostka, ale wróci. Przy tego typu urazach przerwa potrafi trwać 10 do 12 tygodniu. To już będzie połowa sezonu. - Ja nie jestem lekarzem i nie będę tego oceniał. Nie będę wchodził w kompetencje ludzi, którzy się na tym znają. Janusz pracuje z fizjoterapeutą, ma kolejne badania i po nich będziemy mądrzejsi. Bo wie pan, że bez niego Unii nie ma. - Janusz jest niekwestionowanym liderem, jednym z najlepszych zawodników ubiegłego sezonu, a jego wartość jest bezdyskusyjna. To nie jest tak, że mamy drugiego Janusza schowanego w szafie, więc zgadzam się co do tego, że bez niego byłoby nam ciężko. Czy Kołodziej może jechać lepiej i co z jego numerem na plecach? Czy Kołodziej może jechać jeszcze lepiej niż przed rokiem? - On jest człowiekiem dążącym do perfekcji, dlatego rok temu był w TOP3. A czy jest w stanie wejść na wyższy poziom? Trzeba by jego o to zapytać. Ja jestem spokojny o to, bo to pokazują statystyki, że mamy żużlowca gwarantującego określone zdobycze, przeważnie dwucyfrowe. Jesteśmy drużyną z jednym, ale za to bardzo wyrazistym liderem. I to trzeba cenić. A Kołodziej powinien jechać z numerem 10, jak dotąd? - Ja nie jestem od przydzielania numerów. Ja nie pytam, czy pan jest od tego, ale czy zawodnik powinien. Bo znam takich, co dowodzą, że Kołodziej z innym numerem dałby Unii więcej? - Janusz jest zawodnikiem, który z każdym numerem by sobie poradził. Jest na tyle doświadczony, że gdzie go trener nie ustawi, to pojedzie dobrze i skutecznie. We wtorek dowiemy się, jak skład będzie ustawiony. Po informacji od lekarzy będziemy podejmować decyzje. Gdyby Janusz nie mógł jechać w pierwszym meczu, to pewnie trener zastosuje zastępstwo zawodnika, co na teraz wydaje się rozwiązaniem optymalnym. Nie odpowiedział pan na moje pytanie? - To powiem, że Janusz został przyspawany do numeru 10, ale to, jaką rolę będzie pełnił w tej drużynie, to określi trener Rafał Okoniewski. Ja uważam, że Janusz jest uniwersalny i może jechać z każdym numerem, ale finalnie to szkoleniowiec zrobi, co uzna za stosowne. Janusz lubi jeździć szeroko i to też trzeba mieć na względzie. Bo żeby jeździć szeroko musi być ten luźny, wygenerowany materiał odsypany po biegu otwierającym serię. Jazda po równaniu nie jest dla Janusza wskazana, dlatego tu trzeba zrobić wszystko, żeby optymalnie wykorzystać atuty Janusza. Miał czarować w parku maszyn, ale nie będzie tego robił. Dlaczego? Pan tu cały czas zasłania się trenerem, jak rozmawiamy o składzie i taktyce, a ja pamiętam, jak ogłaszano wielki powrót Kryjoma do Unii, to mówiono, że będzie czarował taktyką w trakcie meczu. To co pan będzie robił? - Naprawdę mam odpowiadać? Tak. - No to powiem, że nie zasłaniam się trenerem. Współpracujemy na co dzień, widzimy się w pracy, rozmawiamy, ten kontakt jest. Rafał Okoniewski ma za sobą bogatą karierę, dużą wiedzę i teraz to on będzie prowadził zespół. My sobie jasno określiliśmy kompetencje. Finalne decyzje należą do niego, a ja mogę pomóc. Zawsze jestem do dyspozycji, żeby coś przeanalizować, czy przedyskutować. Dyrektor zarządzający nie może być równocześnie menadżerem. To jest jasno określone regulaminem, to jest jasne i czytelne. Szkoda, że pan wcześniej mówił inaczej. - Nie przypominam sobie, ale kłócił się nie będę. Natomiast z doświadczenia wiem, że nie da się w dwójkę prowadzić zespołu. Trener ma 10, 15 sekund na decyzję, kto jedzie. Czasu na dywagacje jest tak mało, że na dwugłos nie ma miejsca. Tempo zawodów jest takie, że zwyczajnie potrzeba nam podziału kompetencji. Czy Kryjoma zobaczymy w parku maszyn? I nie będzie to pana bolało, że nie ma pan wpływu? - Mam co robić. Sprawy sponsorskie i marketingowe są tak rozbudowane, tyle raportów trzeba zrobić, że tu nie ma co boleć. Tej pracy w klubie dla 30 osób by starczyło, a jest osiem, więc jakoś to trzeba poogarniać. Ja się nie skarżę, ale tłumaczę, że mam co robić. I nie mam czasu być na wszystkich sparingach. Z Rafałem rozmawiamy, ale to on jest bliżej, on ma większą wiedzę i ten podział jest dobry. W parku maszyn pan będzie? - Będę tam, gdzie będzie tego wymagała sytuacja. Moje obowiązki są takie, że sponsorów trzeba ugościć, porozmawiać z nimi, godnie ich przyjąć. Trenerowi wtrącał się nie będę. Tylko będzie pan siedział obok prezesa i mówił, gdzie i jakie błędy popełnia trener. Nie wierzę, że pan nie miał większych ambicji. - To ja pana zapewniam, że nie będzie tak. Rafał podlega ocenie zarządu klubu i to on rozlicza szkoleniowca. To nie tak, że ja będę chodził i weryfikował trenera. Nie jestem Mariuszem Rumakiem, który polował na posadę Johna van den Broma w Lechu. Cennik polskiego klubu. Nie uwierzysz, ile trzeba zapłacić za kolano