Za chwilę w życiu 27-letnigo Bartosza Zmarzlika zmieni się prawie wszystko. Najmłodszy 3-krotny żużlowy mistrz świata w historii zmienia klub i bierze ślub ze swoją partnerką Sandrą Grochowską. Ślub i wesele planowane są na 18 listopada. 2 listopada równie wielkie show w Lublinie. Prezentacja drużyny Motoru na sezon 2023 ma się odbyć na lotnisku. Można się jedynie domyślać, że mistrz Zmarzlik przyleci na imprezę awionetką. To będzie przedstawienie, jakiego dotąd w żużlu nie mieliśmy. Dla samego Zmarzlika ta zmiana ma być motorem napędowym do dalszych sukcesów. Dzięki zmianie Zmarzlik zarobi miliony, ale zyska coś jeszcze Zacznijmy od tego, że dzięki przejściu z Moje Bermudy Stali Gorzów do Motoru Lublin Zmarzlik zarobi pieniądze, jakich dotąd nie zarobił żaden inny żużlowiec. Jedni mówią o stawkach: 1,5 miliona złotych za podpis i 15 tysięcy za punkt. Inni o kontrakcie gwarantowanym nawet na 6 milionów złotych. Do tego 2 miliony za nową umowę sponsorską ma dołożyć Orlen. Jak do tego dołożymy innych sponsorów i kontrakt na ligę szwedzką (żużlowcy mogą jeździć w więcej niż jednej lidze), to może się okazać, że Zmarzlik zgarnie za rok prawie 10 "baniek". Zostawmy jednak kasę na boku, bo sam zainteresowany już od sierpnia przekonuje, że na zmianę klubu zdecydował się, żeby mieć motywację do dalszej pracy i poprawy wyników. Niewielu to kupiło, bo jednak Stal, to bardziej klasowy klub niż Motor, a tor w Gorzowie uchodzi za jeden z najtrudniejszych w Polsce i taki, gdzie warto jeździć, bo to pomaga. Tomasz Gollob został mistrzem świata po transferze do Stali. Stal opuszcza z workiem medali Jednak tu może chodzić o samą zmianę otoczenia, o wyjście ze strefy komfortu. Zmarzlik ma za sobą siedem seniorskich sezonów w Stali i w żużlu osiągnął wszystko. Ze Stalą zdobył kilka medali, w tym złoty. Do tego dochodzą wielkie sukcesy na arenie międzynarodowej. Ma już sześć medali w Grand Prix, w tym trzy złote, dwa srebrne i jeden brązowy. W cyklu zdobył 1051 punktów, 45 razy jechał w wielkim finale, 39 razy stał na podium, 18 razy zwyciężał. Nikt w wieku 27 lat nie miał na koncie więcej sukcesów niż Zmarzlik. Polak chce jednak sięgnąć gwiazd. Już jest w TOP10 najbardziej utytułowanych zawodników na świecie. W tej chwili na 8. miejscu ex-equo z Taiem Woffindenem, ale każde kolejne złoto będzie go przesuwało w klasyfikacji. Zmarzlik głośno nie mówi o swoich marzeniach. Nie musi jednak tego robić, bo wiadomo, co może mu chodzić po głowie. Najpewniej chodzi o to, żeby dogonić 6-krotnych mistrzów świata Ivana Maugera i Tony’ego Rickardssona. Celem są kolejne złote medale Cel, jakim jest zdobycie trzech kolejnych tytułów, wydaje się bardzo realny. Stanisław Chomski, trener Moje Bermudy Stali, mówi wprost, że sezon 2022 pokazał, że w tej chwili największych wrogiem dla Zmarzlika jest sam Zmarzlik. Jeśli on sam czegoś nie popsuje, to innym ciężko będzie to zrobić. Chomski nie widzi w obecnej stawce Grand Prix zawodnika, który mógłby Zmarzlikowi pokrzyżować szyki. Może kiedyś Daniel Bewley, ale to melodia przyszłości. Zmarzlik jednak z pewnością nie myśli tak, jak Chomski. On woli dmuchać na zimne, dążyć do perfekcji, bo z tego dał się poznać. Jeśli uznał, że potrzebuje wyzwania, to zrobił jedyną rzecz, jaką można było zrobić, czyli zmienił klub. Inna sprawa, że nawet jakby tego nie zrobił, to nic wielkiego by się nie stało. Chomski ma rację, twierdząc, że obecnie Zmarzlik nie ma godnych rywali. Są zawodnicy, którzy potrafią raz, czy dwa razy do roku wyskoczyć, ale nikt nie jest tak regularny, jak Polak. On nawet w chwili słabości potrafi zrobić wynik, o jakim inni mogą pomarzyć, będąc na fali. Tegoroczne występy w GP kończył w najgorszym razie na półfinale. Zmarzlik jest człowiekiem wielu talentów Zmarzlik jest nie tylko regularny, ale i też mocny psychicznie i wybitnie uzdolniony, gdy chodzi o technikę jazdy. Jego balans ciałem, umiejętność doboru ścieżek, czucie motocyklach to coś, co wyróżnia go spośród wszystkich zawodników. Ogromną przewagę daje mu też olbrzymia wiedza o sprzęcie. W żużlu od sprzętu bardzo dużo zależy, a tutaj Zmarzlik jest prawdziwym fachowcem. Bartosz jako mały chłopak miał zielone światło na to, by przebywać w parku maszyn Tomasza Golloba. Mógł liczyć nie tylko na obserwacje, ale i też na rady. Z tej nauki wiele wyniósł. Gdy inni załamują ręce, on potrafi wycisnąć silnik jak cytrynę. Nawet jeśli to nie jest jakiś super dobry silnik. W tym roku Zmarzlik startował na silnikach przygotowanych przez Ryszarda Kowalskiego. Kilku zawodników od polskiego inżyniera uciekło, narzekając, że jego sprzęt już nie jest taki szybki. Zmarzlik nie uciekł, tylko podjął wyzwanie. Jeśli w jakimś turnieju Grand Prix jechał gorzej, to właśnie ze względu na sprzęt. Widać też jednak było, że dzięki zaletom, o których wspomnieliśmy (technika jazdy, balans, dobór ścieżek), Zmarzlik wyciągał z silników maksa i skutecznie rywalizował z innymi. To się przez najbliższe lata nie zmieni. Niektórzy żartują, że Zmarzlik nawet jadąc na złomie, byłby konkurencją dla rywali. Czytaj także: To przez nich Rosjanie wracają do polskiej ligi