Nie udało się z Tomaszem Gollobem, Artiomem Łagutą i Nickim Pedersenem, więc teraz ZOOleszcz GKM Grudziądz wezwał na pomoc Jasona Doyle’a. Australijski zaciąg, prócz niego jest w drużynie dwóch innych zawodników z tego kraju (Max Fricke, Jaimon Lidsey), ma spełnić marzenie Grudziądza o play-off. Co z tego wyjdzie? Wiele wskazuje na to, że skończy się, jak zawsze, czyli że z wielkich nadziei wyjdą nici. Choć cień szansy jest. Doyle niczego nie gwarantuje Zacznijmy od tego, że Doyle to nie jest żaden gwarant. Jego pozyskanie jest sukcesem GKM-u, bo jednak chętnych na usługi 38-latka nie brakowało, ale z drugiej strony wynik Australijczyka w 2023 nie był jakiś nadzwyczajny. Trzynasta średnia w lidze, 145 punktów i 6 bonusów, 9 dwucyfrówek w 14 meczach, to na papierze źle nie wygląda, ale jak sobie przypomnimy poszczególne mecze, to można mieć zastrzeżenia co do tego, czy Doyle wywiązał się z roli lidera Cellfast Wilków Krosno. W GKM-ie będzie mu o tyle łatwiej, że jest jeszcze Fricke. Co dwie armaty, to nie jedna. W sumie to nie będziemy rozbierać składu GKM na czynniki pierwsze, bo to akurat nie ma sensu. Jasne, że można się zastanawiać, jak Kacper Pludra poradzi sobie z rolą zawodnika U24 i jak będzie wyglądał Lidsey po opuszczeniu strefy komfortu, jaką miał w Fogo Unii Leszno. Zostawmy to jednak. Z Hampelem wyglądaliby lepiej, ale nie ma się co czepiać Ten skład ma swoje dziury, ale z drugiej strony nie ma się co czepiać. Pewnie, jakby zamiast Lidseya był Jarosław Hampel (otwierał listę życzeń), to dawalibyśmy GKM-owi więcej szans na szóstkę, ale z drugiej strony trzeba powiedzieć, że w Grudziądzu zbudowali na papierze niezły zespół, ale sześć drużyn wygląda lepiej niż GKM. Oczywiście to nie jest tak, że GKM nie ma szans tego zmienić. Papierowe rozważania mają to do siebie, że bazują na danych z sezonu 2023, a przecież w 2024 może być inaczej. Wystarczy, że dwóch, trzech zawodników poprawi wyniki. Kilka punktów zyskali, ale znaki zapytania dalej są GKM ma niezły punkty wyjścia, bo wymieniając Pedersena na Doyle’a zyskał prawie 2 punkty. Nicki miał średnią meczową 8,6, a Doyle 10,35. Także zamiana Frederika Jakobsena na Lidseya dodała mocy. Pierwszy miał średnią 4,85, drugi 7,75, więc GKM zyskał kolejne 3 punkty. Jeśli Fricke poprawi wynik (miał średnią 9,5), jeśli nowy U24 nie okaże się gorszy od Gleba Czugunowa (średnia 5,57), a młodzi juniorzy nie spuszczą z tonu (rok temu średnia podstawowej pary wyniosła 6,63), to GKM ma szansę namieszać. Naszym zdaniem dużo jednak jest tych warunków do spełnienia, a w życiu (w sporcie również) zwykle jest tak, że nie udaje się zgrać wszystkiego na raz. GKM jednak zdecydowanie stać na to, by sprawić kilka niespodzianek na miarę tej, jaką było tegoroczne rozłożenie na łopatki Platinum Motor Lublin. Mistrz Polski dostał lanie, jakiego nikt się nie spodziewał, a GKM tym meczem zapewnił sobie utrzymanie.