Juniorzy dotąd byli w pewnym sensie niewolnikami czy też zakładnikami klubów. Długie, przeważnie 5-letnie kontrakty wiązały im całkowicie ręce. Nawet jeśli to były zawodowe umowy. Finalnie ostatnie zdanie należało do klubu, który miał wszystkie karty w ręku. Nie musiał się godzić na żądania juniora, który i tak nie mógł nigdzie odejść. Był na łasce działaczy. Edukacja, wielkie pieniądze i Wiktor Przyjemski Trend zmieniły edukacja, wielkie pieniądze i Wiktor Przyjemski. Wokół zdolnego 18-latka powstał sztab ludzi i sponsorów, który uniezależnił go od klubu. Przyjemski jeździł w Abramczyk Polonii Bydgoszcz na swoich zasadach. W istocie to on dyktował warunki, a kolejne umowy podpisywał tylko na rok. Gdy po sezonie 2023 uznał, że dalsza jazda w 1 Lidze nie będzie dobra dla jego rozwoju, to zamienił Polonię na ekstraligowy Platinum Motor Lublin. Gdy idzie o dwa pozostałe czynniki, to tu wiele wyjaśniać nie trzeba. Rodzice młodych zawodników obserwują rynek, czytają o kłopotach juniorów na wieloletnich kontraktach, więc jeśli tylko jakiś chłopak jest wyjątkowo zdolny, to klub się nie upiera, odpuszcza. Tak, jak ZOOleszcz GKM Grudziądz musiał odpuścić w sprawie Kevina Małkiewicza i Jana Przanowskiego. GKM musiał się zadowolić 2-letnimi umowami, bo rodzice 16-latków na więcej zgodzić się nie chcieli. Kiedy GKM stanął przed wyborem 2 lata, albo nic, wziął pierwszą opcję i trudno się temu dziwić. 2-letnie kontrakty są sukcesem klubu Te 2 lata to i tak sukces klubu. Małkiewicz i Przanowski mają bowiem takie notowania, że już teraz, mogli przebierać w ofertach. Betard Sparta Wrocław stawała wręcz na głowie, żeby Małkiewicza, który był zawodnikiem wypożyczonym do jej klubu na kilka ostatnich spotkań sezonu 2023, został na dłużej. Rodzice juniorów czytają o wielkich pieniądzach, jakie są oferowane młodym zawodnikom w żużlowych klubach. Jeśli dodatkowo ich syn zostaje nazwany perełką, diamentem, to szał jest absolutny i tam nie ma już mowy o żadnych 5-letnich umowach, bo perełka sama wybiera swoją drogę i musi mieć swobodę. Do klubu przychodzą ci, którzy nie załapią się do akademii W Tarnowie, gdzie działa Akademia Janusza Kołodzieja, wielu rodziców właśnie tam zabiera swoje pociechy. U Kołodzieja są roczne umowy i ekwiwalentny, które nie odstraszają potencjalnych kontrahentów. Akademia stała się poważną konkurencją dla Unii Tarnów, gdzie idą tylko ci, którzy nie załapali się u Kołodzieja. Wracając do Małkiewcza i Przanowskiego, to w ich przypadku 2-letnia umowa ma więcej plusów niż minusów. Minus w istocie jest tylko jeden. W przypadku nagłej obniżki formy, przejściowych problemów, mogą zostać na lodzie, bo klub może uznać, że po wygaśnięciu obowiązującej nie opłaca się proponować nowej