Sam Janowski te spekulacje jeszcze podsyca. Spytany w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie nSport+ czy używa regulatora ciśnienia w tylnej oponie. Odpowiedział: Pomidor. A potem jeszcze bardziej zaintrygował środowisko. - Prawda jest jednak taka, że rzeczywiście dość mocno przebudowaliśmy nasze motocykle na ten rok. Kto ma bystre oko, ten zobaczy te zmiany - powiedział. Podpuszcza wszystkich dla zabawy? Wielu ekspertów i mechaników żużlowych przygląda się jednak motocyklom Janowskiego i poza regulowanym ciśnieniem w oponie oraz oponami marki Anlas, wielkich nowinek nie dostrzega. - Na Anlasach jeździ pół ligi, a podobne rozwiązanie co do regulacji ciśnienia ma wielu żużlowców, jest ono powszechne do kupienia. Janowski trochę więc blefuje z tymi nowinkami sprzętowymi, które mają stać za jego szybkością - stwierdził jeden z uznanych mechaników. - Zgadzam się z tą opinią. Maciej trochę wszystkich podpuszcza. Robi to dla zabawy, aby trochę wyprowadzić z równowagi rywali - ocenił Jacek Frątczak, były menedżer żużlowy. - Wiadomo, że stałe ciśnienie w oponie wpływa na jej przyczepność, ale ta jedna nowinka nie ma prawa decydować o jego dominacji. Na szybkość w żużlu wpływa wiele elementów i wszystkie muszą się zgrać. Przewagą wrocławianina nad rywalami jest z pewnością niesamowita pewność sprzętu. On w każdym biegu jest idealnie dopasowany, podczas gdy inni jeżdżą w kratkę - stwierdził ekspert. Wie, że motor go wyciągnie! - Dostęp do silników Ryszarda Kowalskiego ma wielu, ale niewielu potrafi je zagospodarować. U innych żużlowców, nawet tych ze światowej czołówki jak Artiom Łaguta czy Patryk Dudek widać sinusoidę w wynikach poszczególnych biegów. Potrafią wygrywać z kilkudziesięciometrową przewagą jak Janowski, by w kolejnym biegu w ogóle nie łapać kontaktu z rywalami. Korekty w ustawieniach idą u nich w złym kierunku, albo są zupełnie niepotrzebne. Janowski też koryguje, ale prawie się nie myli. Wynika to z tego, że sam świetnie czuje swój sprzęt, a do tego otoczony jest doświadczonymi ludźmi: bratem, Rafałem Hajem i Gregiem Hancockiem. Zwłaszcza rady tego ostatniego są bezcenne. Wiadomo, że Janowski sporo od siebie też musi dać, ale mieć u boku kogoś takiego jak czterokrotny indywidualny mistrz świata, to jak trafienie "szóstki" w totolotka. Same Anlasy czy ciśnienie w oponach nic by mu nie dały, gdyby popełniane były błędy w ustawieniach dyszy, rozrządu czy zapłonu. Pewność dopasowania sprzętu wpływa zaś na pewność jazdy. Janowski wie na co stać jego motocykl. Wjeżdża tam, gdzie inni nawet nie myślą, że da się wjechać, bo ma pewność, że motor go wyciągnie. Poza tym na tym motocyklu siedzi kierowca, który jest wybitny i ciężką pracą zbudował wielką formę. To jest cała jego tajemnica - zakończył Frątczak. Arkadiusz Adamczyk