Według doniesień medialnych, Włókniarz w pewnym momencie był w tarapatach finansowych. Prezes Michał Świącik jednak podwinął rękawy. Udowodnił, że klub jest na czysto i teraz nie ma na co narzekać. Ten czas próby pokazał, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Ten kontrakt może budzić obawy. Nie jest pewniakiem Wydaje się, że Włókniarz teraz poszedł vabank. Skoro transfer gwiazdy Mikkela Michelsena nie wypalił, to postawili na kogoś mniej znanego, ale ambitnego. W tym szaleństwie może być metoda, choć ryzyko jest ogromne. Częstochowski klub postanowił przedłużyć kontrakt z Madsem Hansenem. Będzie pełnoprawnym seniorem, bo wcześniej występował jako U24. Wydaje się, że to ogromne ryzyko, bowiem Duńczyk w 14 spotkaniach tylko raz zdobył więcej niż dziesięć punktów. Jego średnia wynosi 5,57 punktu na mecz. Jeżeli się nie poprawi, to drużynie będzie trudno wygrywać mecze. Dla porównania, Michelsen przywoził średnio 7,57 punktu na mecz, a i tak kibice, ani on sam nie był zadowolony. To może skończyć się katastrofą Jeżeli Mads Hansen znacząco się nie poprawi, to Włókniarz może mieć naprawdę olbrzymie problemy. Przypomnijmy, że do klubu dołączyli także Jason Doyle, Piotr Pawlicki i Wiktor Lampart. To nie jest monolit pewniaków, którzy będą prawdziwymi liderami. Wystarczy zobaczyć na Doyla, który ostatnie trzy sezony miał bardzo przeciętne. Do tego dochodzi podatność na urazy. W tym roku przyciągał upadki jak magnes, a ponad połowę sezonu pauzował przez kontuzję. Pawlicki od lat ma łatkę wielkiego talentu, lecz jego postawa jest chimeryczna. Potrafi mieć świetne mecze, a potrafi totalnie zawalić. I na koniec zostaje Lampart z Hansenem. Polaka pozbył się Apator Toruń, w którym zarzucali mu brak profesjonalizmu. Sam Kacper Woryna, który jest czołowym polskim żużlowcem, to jednak może być za mało. Jeśli ta drużyna nie odpali, to może być przepis na totalną katastrofę, a w konsekwencji spadek.