Działacze Fogo Unii Leszno nie próżnują i już szukają wzmocnień na przyszły sezon. W Lesznie odpuścili sobie pozycję U-24, bo tę ma zająć któryś z dwójki Nazar Parnicki/Keynan Rew. Wzmocnień na tej pozycji nie potrzeba, bo i tak jest biednie na rynku pod tym względem. Zatem postawienie na wspomnianą dwójkę wydaje się być naturalne. Z klubem po zakończeniu sezonu najprawdopodobniej pożegnają się Australijczycy, Jaimon Lidsey oraz Chris Holder. Lidsey nie rozwija się tak, jak pierwotnie zakładano, z kolei Holder nie jest żadnym pewniakiem, a tym bardziej, że wciąż jest kontuzjowany i nie jest wykluczone, że będzie się rehabilitować do końca sezonu. Tai Woffinden – transfer realny Tai Woffinden to najbardziej realna opcja dla Fogo Unii Leszno. Woffinden często bywa w okolicach Leszna i nie musiałby także przenosić warsztatu z Wrocławia, bo te miejscowości dzieli ok. 45 minut jazdy samochodem. Brytyjczyk najprawdopodobniej będzie musiał odejść z Wrocławia po kilku sezonach słabszej jazdy. Prezes Andrzej Rusko zważając na dyspozycję zawodników chce pozostawić w składzie Piotra Pawlickiego. Woffinden może się w Lesznie odrodzić i tego pewnie by sobie życzył. Brytyjczyk jest jeszcze na celowniku Falubazu Zielona Góra i te dwa kluby się o niego licytują. Za Woffindenem w Unii przemawia także fakt, że wcześniej współpracował już z menedżerem byków, Piotrem Baronem, a obie strony cenią sobie współpracę ze sobą. Anders Thomsen – transfer mało realny Kolejnym nazwiskiem na liście leszczyńskich sterników jest Anders Thomsen. Duńczyk ma za sobą świetny zeszły sezon i znakomity obecny. O Thomsena wciąż trwa licytacja na linii Apator Toruń - Stal Gorzów, a o interesy Duńczyka dba znakomity fachowiec, który na rynku gorzowskich sponsorów potrafi zdziałać cuda. Dlatego też oferta konkurentów Stali musiałaby być wyższa o około pół miliona, by Duńczyk w ogóle zainteresował się startami w danym klubie. Na ten moment Thomsen jest bliżej odejścia do Apatora niż pozostania w Stali, a tym bardziej nie powinien dołączyć do Unii. Zapytanie jednak w jego stronę skierowano. Max Fricke – transfer mało realny Unia pytała także o usługi Maxa Fricke’a, który obecnie startuje w GKM-ie Grudziądz. Fricke na ten moment nie chce ruszać się z grudziądza, a grudziądzanie także nie chcą z niego rezygnować. Australijczyk będzie do wyciągnięcia tylko wówczas, gdy GKM spadnie z ligi. Leszczynianie będą czekać w kolejce. Potencjalny spadek GKM-u da leszczynianom swobodę w podjęciu decyzji, którego z zawodników zatrudnić - Fricke’a czy Woffindena. Jason Doyle – transfer raczej nierealny Choć wielu może to dziwić, to jednak leszczynianie i Doyle ponownie mogą stworzyć duet. Niemniej ze względu na relacje, w jakich się rozstawano i ze względu na pieniądze, jakie będzie chciał Jason Doyle od kolejnego pracodawcy po potencjalnym spadku z ligi Wilków Krosno, wydaje się, że jego przyjście jest nierealne. Unia zapytanie jednak wystosowała do Austalijczyka. Emil Sajfutdinow – transfer nierealny Stary, dobry znajomy leszczynian także był na liście życzeń sterników leszczyńskiego klubu. Sajfutdinow na zapytanie Unii o angaż w przyszłorocznych rozgrywkach miał odpowiedzieć, że ma jeszcze ważny kontrakt z Apatorem na przyszły sezon, ale chętnie wróci do rozmów o sezonie 2025. Wówczas ściągnięcie Rosjanina z Polskim paszportem byłoby istnym majstersztykiem i wydaje się to całkiem realną opcją.