Spotkanie we Wrocławiu śmiało można było nazwać hitem kolejki. Spotkały się bowiem dwie drużyny o zbliżonym potencjale. Sparta z jednej strony miała atut własnego toru, ale z drugiej w tym roku potrafiła rozczarowywać. Szczególnie kreowani na liderów - Maciej Janowski i Tai Woffinden miewają duże wahania formy. Z kolei Stal przyjechała do stolicy dolnego śląska po pełną pulę. Mówimy w końcu o wiceliderze tabeli PGE Ekstraligi. W Sparcie wreszcie wszystko zagrało Do tej pory było tak, że w kontekście Sparty mówiło się przede wszystkim o problemach tej drużyny. Przed sezonem typowani byli przecież jako siła numer dwa w lidze. To przecież podopieczni Dariusza Śledzia mieli być tym zespołem, który będzie w stanie zagrozić rozpędzonemu Motorowi Lublin z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Tyle jednak teorii, bo od początku rozgrywek wrocławianom wyraźnie nie szło. Zawsze było coś nie tak. A to tor domowy przygotowany był tak, że goście czuli się jak u siebie. Innym razem z kolei fatalnie spisywał się Tai Woffinden, czy "nie dojeżdżała" młodzież Sparty. Tym razem w konfrontacji ze Stalą wszystko zagrało. W zasadzie po stronie gospodarzy wszyscy pojechali na miarę oczekiwań. Błyszczał Artiom Łaguta, który wyglądał na tak szybkiego jak w 2021 roku, kiedy zdobywał tytuł mistrza świata. Kapitalnie pojechał także Bartłomiej Kowalski, który zdobył 10 punktów z dwoma bonusami, co jest bardzo dobrym rezultatem jak na zawodnika U-24. Maszyna trenera Chomskiego zacięła się I o ile Sparta wreszcie może być z siebie zadowolona, o tyle sporo do myślenia mają w Gorzowie. Stal do tej pory radziła sobie świetnie. W zasadzie wicelider tabeli zawiódł tylko raz w Lublinie, jednak porażkę w tym meczu można było przecież wkalkulować. Poza tym Stal jechała świetnie i wydawała się być drugą siłą w lidze. Przynajmniej do tej pory. Być może niepowodzenie we Wrocławiu to jedynie wypadek przy pracy, ale na pewno czerwona lampka zapali się w Gorzowie. Zawiódł przede wszystkim Szymon Woźniak, uczestnik cyklu Grand Prix. Zdobył ledwie dwa punkty, a można było się po nim spodziewać zdecydowanie więcej. Tor we Wrocławiu jest mu przecież doskonale znany, bo niegdyś startował jako zawodnik Sparty. Tyle tylko, że reprezentant Polski wydaje się być w lekkim dołku. W sobotę przepadł w eliminacjach do Grand Prix 2025. Teraz przyszedł bardzo słaby występ w lidze. Stal dostała więc zimny prysznic we Wrocławiu, z którego trener Chomski musi wyciągnąć wnioski. Jeśli był to jednak znak ostrzegawczy, to lepiej było dostać go teraz, a nie w bardziej istotnym momencie sezonu. Sparta Wrocław: 56 9. Daniel Bewley 8+3 (0,2,2*,2*,2*) 10. Tai Woffinden 6 (2,0,3,1) 11. Bartłomiej Kowalski 10+2 (3,2*,1,1*,3) 12. Artiom Łaguta 15 (3,3,3,3,3) 13. Maciej Janowski 8+2 (2*,2*,1,3,0) 14. Marcel Kowolik 4+1 (3,1*,0) 15. Jakub Krawczyk 5 (0,3,2) 16. Nikodem Mikołajczyk 0 Stal Gorzów: 34 1. Szymon Woźniak 2+1 (1*,0,1,-,-) 2. Oskar Fajfer 1 (0,1,W,) 3. Martin Vaculik 12+1 (2,1,2*,3,2,2) 4. Jakub Miśkowiak 3 (0,0,3,0) 5. Anders Thomsen 6+1 (1,1,2,1,0,1*) 6. Oskar Paluch 6 (2,3,0,1) 7. Jakub Stojanowski 4+1 (1*,3,0,0) 8. Mathias Pollestad 0