Waldemar Sadowski został prezesem Stali Gorzów w czerwcu. Kilka dni po zatrzymaniu Marka Grzyba, któremu wtedy prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy. Były już prezes Stali miał na tym zarobić ponad pół miliona złotych. Od tamtego czasu przebywa w areszcie. Sadowski zaczął swoje rządy ostrożnie. Zwolnił jedynie dyrektora Tomasza Michalskiego, prawą rękę swojego poprzednika. Poza tym skupił się na budowie składu na sezon 2023, czyli na rozmowach i kontraktowaniu zawodników. To od niego zaczęło się wielkie sprzątanie w Stali Gorzów Kiedy już wszyscy zdążyli zwątpić w to, że nowy prezes Stali kiedykolwiek wyczyści klub z ludzi prezesa Grzyba, to nagle gruchnęła wieść o wyrzuceniu z rady nadzorczej Remigiusza Turka. On sam napisał, że zostanie zwolniony i wylał swoje żale. Już wtedy pisał o folwarku prezesa i nazwał go człowiekiem, który "nosił teczkę za Grzybem". Krótko po odejściu Turka z rady został też odwołany Klaudiusz Mirkowski. Prezes Sadowski rozstał się też z Robertem Dwernickim i Sławomirem Matuszakiem. Cała ta grupa była kojarzona z byłym prezesem. Czyszczenie Stali z ludzi Grzyba nie wszystkim się jednak podoba. Najgłośniej krzyczy pan Turek: - Po raz pierwszy zasieję trochę "złej atmosfery" - pisze w mediach społecznościowych, pytając, czy Sadowski także nie powinien być nazwany człowiekiem Grzyba. Pyta też o kasę. - Czytamy o blisko dwudziestomilionowym budżecie klubu. Pytam się więc tylko o to, czy to środki od tych sponsorów, którzy systematycznie rezygnują ze wspierania gorzowskiego klubu właśnie ze względu na obecną politykę prezesa i w ramach protestu część z nich nie zagościła na gali z okazji 75-lecia klubu? Turek o nowej władzy w Stali: To nie są święte Mikołaje Dalej czytamy o folwarku i zatrudnieniu w radzie Jarosława Łukaszewskiego, który według Turka pełni też rolę dyrektora w firmie wiceprezesa Daniela Miłostana. Znowu pojawia się zarzut robienia z klubu prywatnego folwarku. - Jeśli ktoś z Was naiwnie myśli, że obecni włodarze to święte Mikołaje, charytatywnie działające na rzecz klubu - jest w błędzie. Jeszcze niedawno Panowie rozmawiali o tym, czy ich uposażenie z klubu przebije zarobki w jednym z ekstraligowych klubów, a jeden z nich swoje problemy biznesowe chciał regulować z nierzetelnym kontrahentem w mało kulturalny sposób - zwraca uwagę Turek. Prezes Sadowski nie chce komentować wpisów byłego już członka rady. Zaznacza jedynie, że ani on, ani wiceprezes nie pobierają z klubu żadnych pieniędzy. Poza wszystkim warto jednak zauważyć, że rada nadzorcza w Stali od wielu lat jest tak konstruowana, by dać komfort rządzącym. Od czasów prezesa Władysława Komarnickiego, który rządził Stalą w latach 2005-2012 jest tak, że radę nadzorczą tworzą zaufani ludzie prezesa. Nie inaczej było za prezesa Grzyba, który jednego dnia wymienił całą radę. Czytaj także: Tam będzie zimą bardzo gorąco. Piszą, że napluł im w twarz