Było oczywiste, że Pawlicki musi zmienić klub, jeśli chce się odbudować. To zawodnik o wielkim talencie, drużynowy mistrz świata i indywidualny mistrz Polski, a także wielokrotny złoty medalista DMP z Unią Leszno. Od kilku lat jednak ma spore problemy, by wrócić do dawnej formy. W PGE Ekstralidze tak naprawdę stał się średniakiem z tendencją do osiągania lepszych wyników nieco częściej niż inni podobnie określani. Już w trakcie sezonu pojawiły się pogłoski o jego odejściu z Unii. Sam zawodnik nie zabierał głosu, zrobił to dopiero po ostatnim meczu w sezonie. Podszedł do kibiców i ze łzami w oczach oświadczył, że odchodzi z klubu. Ci potraktowali go bardzo dobrze, nie wypominali słabej jazdy, tylko po prostu zrozumieli sytuację. Leszno kocha Pawlickiego, więc na pewno rozumie że przerwa od Unii zwyczajnie jest dla niego niezbędna. Ależ Sparta będzie mocna W przyszłym roku zapowiada się ponownie piekielnie mocne zestawienie we Wrocławiu. Do jazdy ma wrócić Artiom Łaguta, którego brak w tym sezonie był aż nadto widoczny. Do tego Pawlicki, Tak Woffinden, Maciej Janowski, Daniel Bewley oraz Bartłomiej Kowalski i być może Paweł Trześniewski. Nie jest na razie jasna sytuacja z Glebem Czugunowem. Niezależnie od tego jednak, Sparta wygląda bardzo mocno. Kto wie, czy nie mocniej niż Motor wzmocniony Zmarzlikiem. Tak więc wygląda na to, że mistrz Polski z 2021 roku ma wielką ochotę wrócić na utracony tron. W minionym sezonie Sparta bez Łaguty była tak naprawdę bez żadnych szans na złoto. Skończyło się w ogóle brakiem medalu. Informacja o przywróceniu Rosjan wywołała więc poczucie ulgi, bo jednak skład drużyny jest w dużym stopniu oparty o Łagutę. Jego brak w kolejnym już sezonie byłby dla klubu katastrofą. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata