Złamanie kości udowej brzmiało wręcz jak wyrok. Tego typu kontuzje potrafią goić się długimi miesiącami, lecz są również takie przypadki, jak u Damiana Ratajczaka. 19-letni junior już po sześciu tygodniach od odniesienia urazu wsiadł na motocykl i zaczął kręcić pierwsze kółka. Dziś czeka go pierwsza jazda w czterech spod taśmy w ramach Ekstraligi U24. W najbliższym czasie jego nazwisko będzie odmieniane przez wszystkie przypadki. Talent wraca w kluczowym momencie FOGO Unia Leszno jest w bardzo trudnej sytuacji, bo żeby utrzymać się w PGE Ekstralidze, to w najbliższy weekend musi wygrać co najmniej w stosunku 55:35. To zagwarantuje trzy duże punkty w starciu z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz i opuszczenie ósmego miejsca w tabeli. Drużynie potrzebny jest mocny as na pozycji młodzieżowej, jakim w tym roku był Ratajczak. Wszystko przekreślił fatalny uraz i choć wydawało się, że ten sezon można spisać na straty, to Polak wrócił w bardzo szybkim tempie. Do czasu kontuzji był w życiowej formie, notował średnio 1,5 pkt/bieg. To jemu drużyna może zawdzięczać remis w domowym starciu z NovyHotel Falubazem Zielona Góra, ale także zwycięstwo nad Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Wszystko wskazywało na to, że w końcu odnosi rezultaty na miarę swojego potencjału. Chcą dokonać głośnego transferu, w tle setki tysięcy złotych Sytuacja w tabeli nie jest komfortowa, bo jeśli Unia chce się utrzymać, to musi jeszcze wygrać przynajmniej jedno domowe spotkanie z Betard Spartą Wrocław lub ebut.pl Stalą Gorzów. Najlepiej byłoby pokonać obie te ekipy, choć zadanie będzie niezwykle ciężkie. Ci drudzy czają się za to na transfer Ratajczaka, który po spadku leszczynian będzie najbardziej łakomym kąskiem spośród wszystkich ich zawodników. Stal w przypadku powodzenia tychże rozmów musi wyłożyć minimum 480 tysięcy złotych w ramach ekwiwalentu za cztery lata startów Damiana w Lesznie. A cena może być jeszcze wyższa, bo wicemistrz świata ma ważny kontrakt na 2025 rok. Ponadto trzeba będzie liczyć się z kosztami rzędu pół miliona za podpis pod kontraktem i 5 tysiącach za każdy zdobyty punkt. Teraz Ratajczak ma 300 tysięcy za podpis i 2,5 do 3,5 tysiąca za punkt. Polski klub ma plan B, muszą poczekać na "złote dziecko" Jeśli Unia się utrzyma, to nie ma mowy o zmianie barw klubowych. Taka sytuacja ma prawo się zdarzyć w momencie spadku do Metalkas 2. Ekstraligi. Starty wśród najlepszych w PGE Ekstralidze gwarantują mu stały rozwój, a ponadto klasę niżej będzie musiał na nowo odkrywać tory, na których w lidze się jeszcze nie ścigał. W Gorzowie są zmotywowani, aby stać się konkurencyjnym dla Orlen Oil Motoru Lublin. Jeśli z Ratajczakiem nie wypali, to drugą opcją jest angaż Wiktora Przyjemskiego. Dla niego priorytetem jest jednak Abramczyk Polonia Bydgoszcz w przypadku awansu do elity. Jakub Stojanowski kończy w tym roku wiek juniora, więc Stal robi wszystko, żeby załatać tę dziurę.