100 tysięcy złotych. Tyle trzeba zapłacić za wypożyczenie Olega Michaiłowa. Abramczyk Polonia już go nie potrzebuje i zamiast trzymania na rezerwie, wolałaby na nim zarobić, a potem puścić wolno. Łotysz mógłby ciągle zająć miejsce dla zawodnika U24, ale w Bydgoszczy stał się zbędny, ponieważ na tej pozycji jeden z faworytów eWinner 1. Ligi mocno się dozbroił. Przychodzą Szymon Szlauderbach i Benjamin Basso. Chytry dwa razy stracił Przed poprzednim sezonem Michaiłow był łakomym kąskiem na transferowej giełdzie. Po wygaśnięciu umowy z macierzystym Lokomotivem Daugavpils mógł przebierać w atrakcyjnych ofertach. Zabijały się o niego praktycznie wszystkie kluby eWinner 1. Ligi. Zawodnik ostatecznie wylądował w Bydgoszczy, chociaż jego podróże po Polsce przypominały czeski film. 23-latek najpierw dogadał się w Zdunek Wybrzeżu, pojechał też negocjować do Gniezna. Menedżer gdańszczan - Eryk Jóźwiak mówił w listopadzie na łamach Interii, że jest wściekły zachowaniem Łotysza. - To co zrobił było niepoważne. Ustalił warunki, podbijał stawkę, a potem wodził nas za nos - tłumaczył. Łotewski talent na zakręcie Karma wróciła do ostro licytującego zawodnika ze zdwojoną siłą. Michaiłow zawiódł bydgoski klub na całej linii. Wykręcił dopiero 39. średnią i teraz, to prezes Kanclerz jest zdesperowany, żeby się go jak najszybciej pozbyć. Szef klubu z Bydgoszczy rozsyła zapytania do innych ośrodków, ale na razie efektów brak. Kwota jaką zażyczyła sobie Polonia odstrasza bowiem potencjalnych kontrahentów. Do odstępnego trzeba jeszcze doliczyć indywidualne żądania żużlowca, a po fatalnym roku ma on wybitnie słabą kartą przetargową. Powrót syna marnotrawnego może i rozważyliby w drugoligowym Daugavpils, ale na pewno nie za takie pieniądze. - Jest dla nas za drogi. Trzeba przecież dorzucić coś na przygotowanie do sezonu - zdradził trener Lokomotivu Nikołaj Kokin. Inna sprawa, że sam żużlowiec nie pali się do odejścia. - Zapytałem go o plany, to odpowiedział, że żadnych. Trzyma się retoryki o ważnym kontrakcie w Bydgoszczy, dlatego my sobie nim nie zaprzątamy głowy. Jakby sam wykazał inicjatywę, pewnie bardziej byśmy się postarali - oznajmia szkoleniowiec łotewskiej drużyny. Polonia pewnie nawet dałaby drugą szansę Michaiłowowi, gdyby w kolejnym roku nie miała ciśnienia na awans do PGE Ekstraligi. Zegar tyka i czas na eksperymenty się skończył. Rywale szaleli w okresie transferowym i trzeba było jakoś odpowiedzieć. Dalsze stawianie na Olega byłoby więc ryzykowne. Poza tym da się słyszeć, że zawodnik mocno podpadł działaczom swoim stylem bycia. Młody żużlowiec miewał ponoć muchy w nosie, sprawiał wrażenie jakby pozjadał wszystkie rozumy, a starszych kolegów traktował jak powietrze.