Para młodzieżowa Przyjemski-Bańbor jest najlepszą w PGE Ekstralidze 2024. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku będzie podobnie za sprawą przedłużenia kontraktu Wiktora z Orlen Oil Motorem. To mogą być złe wieści dla jego kolegi z drużyny. Porażka klubu, w którym się wychował była dla niego wielkim ciosem Praktycznie wszyscy zakładali już awans Abramczyk Polonii do najlepszej ligi świata. Na swój macierzysty klub czekał Przyjemski, który zobowiązał się do powrotu, jeśli drużyna faktycznie awansuje. Wszystko obserwował z bliska, a po ostatnim biegu po prostu się rozpłakał. Dotarło do niego, że w najbliższym czasie nie wróci do Bydgoszczy. To oczywiście oznacza, że Motor zatrzyma mistrza świata juniorów. W innym wypadku sztab musiałby korzystać z Bartosza Jaworskiego, który zdecydowanie odstaje poziomem od Przyjemskiego. Ten bowiem jest prawdziwą siłą napędowa. 19-latek ma 11. średnią na liście najskuteczniejszych zawodników Ekstraligi. 17-latek ma o czym myśleć, to może pogrzebać karierę Wracając jednak do Bańbora, to przepadła mu prawdopodobnie jedyna szansa na objęcie roli lidera formacji młodzieżowej. Wszyscy z zaciekawieniem obserwują jego karierę, bo 17-letnia perełka wychowana w Rzeszowie robi coraz większe postępy. Te mogły być już uwidocznione z najlepszymi. Obecna średnia w okolicach punktu na wyścig na kolana nie powala. Tym bardziej będzie mu trudniej udowodnić swoją wartość, mając obok siebie Przyjemskiego. Z drugiej strony, w przeszłości zdarzały się przypadki, że zawodnik pozostający w cieniu potrafił zrobić lepszą karierę niż młody gwiazdor będący na świeczniku. Najświeższym przykładem jest chociażby Dominik Kubera. Wychowanek Unii Leszno przez 5 lat był w cieniu Bartosza Smektały. Kiedy obaj stali się seniorami, ich kariery rozjechały się w zupełnie dwa odległe od siebie kierunki. Kubera jest teraz czołowym zawodnikiem w Polsce i stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Smektała natomiast zszedł właśnie ligę niżej, by się odbudować. To pozostawia cień nadziei dla Bańbora.