Ratajczak to jedno z odkryć sezonu 2021. W Lesznie czekali na niego jak na zbawienie. Początek sezonu miał średni, ale w drugiej fazie rozgrywek prezentował się świetnie. Potrafił zdobywać nawet 7-8 punktów w meczach wyjazdowych. Nic dziwnego, że w sezonie 2022 były wobec niego spore oczekiwania. - Każdy zauważa, że Damian nie jest sobą. On już nawet nie może być w tej chwili nazywany liderem formacji juniorskiej Unii, bo tę rolę przejął Hubert Jabłoński. Może to i lepiej, niech Ratajczak dojdzie do siebie. Niektórzy po urazie potrzebują więcej czasu. Oby to chodziło tylko o tę kontuzję - martwi się Jan Krzystyniak, który dobrze zna leszczyńskie środowisko. Ratajczak rok temu tylko mógł, a teraz już musi Słabsza postawa Ratajczaka jest widoczna nie tylko w lidze. Kilka dni temu bardzo kiepsko spisał się także w rozgrywkach PGE Ekstraligi U24, gdzie zdobył ledwie jeden punkt, będąc najsłabszym w zespole. Poprawił się w kolejnym występie, ale znów trafiły mu się dwa zera. Warto zauważyć, że bardzo często w przypadku zawodników notujących kapitalne wejście do żużla, nieco słabszy jest drugi sezon. Wówczas pojawiają się już bowiem pewne oczekiwania, a to może wiązać nogi. 17-latek wciąż powinien się uczyć, a poddawany jest sporej presji. - Coś może być na rzeczy z tą klątwą drugiego sezonu. On miał rok temu tylko się bawić, wejść do tego sportu. Zrobił to jednak w tak wielkim stylu, że liczono co najmniej na powtórkę w sezonie 2022. Dajmy mu jednak czas. Nie każdy od razu dochodzi do siebie - kończy Jan Krzystyniak.