Ebut.pl Stal Gorzów ogłosiła podpisanie nowego kontraktu ze Stanisławem Chomskim z wielką pompą. Umowa ważna do końca 2024 została przedłużona o rok. Za chwilę może się jednak okazać, że strony wrócą do punktu wyjścia. Już po ogłoszeniu walkowera był wściekły Chomski już po ogłoszeniu obustronnego walkowera był wściekły. Widać to było w jego wypowiedziach dla mediów. Mówił, że bokser też ryzykuje, wychodząc na ring, niejako sugerując, że spotkanie powinno się odbyć. I to pomimo tego, że kierownik jego drużyny napisał oświadczenie informujące sędziego, że jazda w czwórkę może być niebezpieczna. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty, a w klubie wrze. Legendarny trener przede wszystkim jest oburzony otoczką całego spotkania i tym, co zrobiono z jego klubem. Z naszych ustaleń wynika, że jest jednak coś jeszcze. I to coś może być poważniejszym problemem dla Chomskiego. Gwiazdy poszły do sędziego Szkoleniowiec nie chce tego przyznać, ale z naszych ustaleń wynika, że gwiazdy Stali (Szymon Woźniak, Anders Thomsen, Martin Vaculik) poszły za jego plecami do sędziego Michała Sasienia, by nakłaniać go do odwołania meczu bez konsekwencji. Kiedy rozmawialiśmy o tym z trenerem, że w trakcie tych rozmów, którym on się przysłuchiwał, nie było takich dyskusji, a spotkanie sędziego z żużlowcami (Chomski upiera się, że zwołał je arbiter) określa mianem niezobowiązującej rozmowy przy herbacie, tłumacząc, że na tej podstawie nie można podejmować decyzji. - W imieniu drużyny wypowiada się sztab, kierownik - stwierdza. Kierownik miał odmówić jazdy I tu mamy kolejny problem, bo od kilku dni krąży w sieci oświadczenie kierownika Stali Krzysztofa Orła, który napisał, że w opinii zawodników Stali, którzy wyjechali na próbę toru, ten jest trudny do rywalizacji w czterech. Dziś niemal cała żużlowa Polska, która broni Stali ekscytuje się tym oświadczeniem, mówiąc i pisząc, że przecież Gorzów nie odmówił jazdy, a zatem niesłusznie został ukarany walkowerem. Jednak i tu jest drugie dno, które może zaboleć Chomskiego. W Ekstralidze przekonują nas, że oświadczenie nie ma wielkiej wartości w postępowaniu, bo najważniejszy jest protokół i uwagi sędziego, gdzie zostało napisane, że kierownik Orzeł zapytany przez sędziego Sasienia, czy Stal pojedzie, udzielił odmownej odpowiedzi. To jest zaprotokołowane i nagrane. Arbiter nie miał po co zapalać zielonego światła dla Stali Jeśli trener Chomski dzień po skandalu mówił, że sędzia miał zapalić zielone światło, bo wtedy jego zawodnicy pojawiliby się na torze, to teraz jasno widać, że chyba jednak nie miał racji. Sędzia nie miał po co zapalać zielonego światła, skoro gwiazdy Stali nie chciały jechać, a kierownik drużyny także odmówił jazdy w imieniu całego zespołu. Problem jest potężny, bo ewidentnie widać, że szkoleniowiec chciał jechać. I teraz jest zły, bo drużyna straciła z powodu walkowera dwa duże punkty. Stal była faworytem meczu z GKM-em. Na dokładkę mamy tutaj jeszcze zjawisko utraty zaufania. Bo to wygląda tak, jakby kierownik i zawodnicy zrobili coś bez wiedzy i zgody trenera. To może pogrzebać szanse Zmarzlika na tytuł. W tle wielka kasa