Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wielki mistrz mógł zginąć, krok od tragedii. To uratowało mu życie

Nawierzchnia toru podczas Grand Prix Łotwy w Rydze pozostawiała wiele do życzenia. Kilkukrotnie doszło do fatalnych wypadków, które zaowocowały m.in. natychmiastowym transportem do szpitala Mikkela Michelsena. Inny z Duńczyków, Leon Madsen był o krok od tragedii. Stadion wstrzymał oddech, a w parku maszyn panowała wręcz grobowa atmosfera w pierwszej chwili. Po zawodach wszystkim spadł kamień z serca, ale obraz lecącego na głowę Madsena pozostał w pamięci wielu. – Gdyby nie te dwie rzeczy, strach pomyśleć, co mogłoby się stać – słyszeliśmy w parku maszyn.

Ryga pechowa dla Leona Madsena. Upadek Duńczyka na pierwszym łuku.
Ryga pechowa dla Leona Madsena. Upadek Duńczyka na pierwszym łuku./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Podczas Grand Prix Łotwy w Rydze doszło do szeregu niebezpiecznych sytuacji. Najgorzej zakończył się bieg numer trzy, kiedy to podniosło najpierw Mikkela Michelsena, a następnie w wyniku błędu Michelsena, podniosło Bartosza Zmarzlika. Duńczyk wylądował w szpitalu z podejrzeniem złamania obojczyka, a nasz mistrz przez całe zawody walczył z bólem.

Karolina Kucharczyk odebrała złoty medal igrzysk paralimpijskich. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Żużel. Kask uratował życie Madsena

Z kolei jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w wyścigu nr 18. Jack Holder wjechał z impetem na pierwszym łuku w Leona Madsena. Australijczyka pociągnęło na ryskich dziurach i nie był w stanie opanować motocykla. Madsen kompletnie się tego nie spodziewał, wyleciał z motocykla i runął na głowę, z całym impetem uderzając głową w tor.

Na stadionie w tym momencie zapanowała grobowa cisza, a przy Madsenie natychmiastowo zjawiła się pomoc. Po dłuższej chwili Madsen wstał, ale widać, że był oszołomiony. Szok, że dopuszczono go w ogóle do dalszej jazdy.

- Gdyby nie kask, już by nie żył. Z kolei gdyby nie orteza na kark, mógłby zostać kaleką do końca życia - mówił jeden z oficjeli w parku maszyn po zawodach.

Żużel. W parku maszyn czuć było ulgę po zawodach

Po zawodach w parku maszyn czuć było ulgę, bo dwa wypadki, których byliśmy świadkami mogły zakończyć się naprawdę tragicznie. - Dobrze, że wszystko się tak skończyło, bo to było po prostu rodeo. Ulga, że wszyscy uszli z życiem - mówili mechanicy w parku maszyn po zawodach.

- Tor tak w ogóle nie powinien być przygotowany. Był tragiczny, nie wytrzymał próby dwóch zawodów pod rząd. Muszę powiedzieć, że trenowałem niedawno w Rydze i ten trening nic mi nie dał, bo nawierzchnia była zupełnie inna - przekonywał nas lokalny bohater, Andrzej Lebiediew.

Leon Madsen omal nie oberwał odlatującą częścią z motocykla Daniela Bewleya./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Leon Madsen reguluje motocykla z pomocą laptopa./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Leon Madsen w boksie. Grand Prix Łotwy 2024./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem