W Gorzowie byliśmy dziś świadkami inauguracji marzenie, nie bez powodu nazywanej przez wielu kibiców przedwczesnym finałem PGE Ekstraligi. Naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny, które po zawieszeniu rosyjskich żużlowców uznawane są za głównych faworytów do wywalczenia złotego medalu. Z jednej strony Moje Bermudy Stal z kosmicznym Bartoszem Zmarzlikiem. Z drugiej - głodny wielkich sukcesów Motor. Podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego po triumfie w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych marzyli o kontynuacji dobrej serii i pokonaniu solidnych rywali już na otwarcie rozgrywek. Motocykle mistrza też czasem mają gorszy dzień Spotkanie fenomenalnie rozpoczęli gospodarze. Ekipa Stanisława Chomskiego nie miała sobie równych w pierwszej serii i poza marną postawą juniorów seniorzy imponowali kapitalną jazdą. Z bólem wygrywał Anders Thomsen, problemy sprzętowe zwalczył Patrick Hansen. Dodatkowo po indywidualnym zwycięstwie dorzucili Bartosz Zmarzlik oraz Martin Vaculik. Sielanka skończyła się jednak szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał. Serię niepowodzeń rozpoczął... Bartosz Zmarzlik, a dokładniej jego motocykl, który w szóstej gonitwie wieczoru uległ awarii na ostatniej prostej. Nie, to nie są ćwiczenia - sprzęt kapitana Moje Bermudy Stali odmówił posłuszeństwa, co zdarza się czasem mniej niż raz na rok (patrz sezon 2020). Przykra sytuacja najwyraźniej chwilowo podcięła skrzydła miejscowym i po kolejnej serii z czteropunktowej przewagi zrobiło się sześć "oczek" straty. Hansen rozgrzał stadion, a Zmarzlik pokazał drugą twarz W piątkowy wieczór niestety nie ominęły nas niebezpieczne sytuacje. Gorąco zrobiło się chociażby w jedenastej gonitwie. Doszło w niej do wyśmienitego pojedynku pomiędzy Patrickiem Hansenem i Dominikiem Kubera. Zaimponował zwłaszcza pierwszy z nich, który pomimo ponad stu kilometrów na liczniku nie przestraszył się wchodzącego mu pod ramię przeciwnika i bez chwili zawahania założył się na rywala. Reprezentant gości chyba nie spodziewał się takiego zwrotu akcji i musiał ratować się upadkiem, na całe szczęście niegroźnym. - Ale Hansen z jajem, podoba mi się! Nie odpuścił - nie kryli zdumienia kibice na Twitterze. I trudno się im dziwić. Sympatyków Moje Bermudy Stali zachwycał dziś także Bartosz Zmarzlik, do czego zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić. Tym razem wicemistrz świata pokazał drugą, zdecydowanie inną twarz i zamiast gonić za punktami, doskonale wywiązywał się z roli kapitana. Najpierw 26-latek w ósmej odsłonie holował Mateusza Bartkowiaka do samej mety, a następnie w trzynastym biegu wręcz hamował Jarosława Hampela, by wyprzedził go Anders Thomsen. O ile gorzowianie jeździli dziś efektownie, o tyle przyjezdni postawili na efektywność i stabilizację, bo tuż przed wyścigami nominowanymi "po cichu" wysforowali się na minimalne prowadzenie. Summa summarum nie oddali go do samego końca, choć w ekipie pojawiło się mnóstwo nerwów za sprawą wykluczenia Jarosława Hampela w decydującej gonitwie. Zimną krew zachował jednak Mikkel Michelsen, który trzeci raz przywiózł za plecami samego Bartosza Zmarzlika i jego kompana - Martina Vaculika. MOJE BERMUDY STAL GORZÓW: 44 MOTOR LUBLIN: 46 Moje Bermudy Stal Gorzów:9. Szymon Woźniak 6+2 (2*,1,2*,1)10. Anders Thomsen 8 (3,0,3,0,2)11. Martin Vaculik 9 (3,0,2,3,1)12. Patrick Hansen 7+2 (2*,2,0,2,1*)13. Bartosz Zmarzlik 9+1 (3,0,2*,2,2)14. Oliwier Ralcewicz 0 (0,0)15. Mateusz Bartkowiak 5 (1,1,3,0)16. Wiktor Jasiński - nie startowałMotor Lublin:1. Mikkel Michelsen 14 (1,3,1,3,3,3)2. Maksym Drabik 7+1 (0,2*,0,2,3)3. Jarosław Hampel 6 (0,1,3,1,1,w)4. Mateusz Tudzież - (-,-,-,,-,-)5. Zastępstwo zawodnika6. Wiktor Lampart 5+1 (2*,2,1)7. Mateusz Cierniak 6+2 (3,2*,0,1*)8. Dominik Kubera 8+1 (1*,1,3,3,w,0)