"Havvy", jak o Brytyjczyku zwykli mówić wyspiarscy kibice, operacji poddał się niecałe trzy tygodnie temu. Trwała ona ponad sześć godzin, zostawiła po sobie ślad w postaci wielkiego bólu tuż po oraz dużej bliźnie na karku. To jednak niejedyne mankamenty zabiegu. - Jedynym problemem jest to, że nie będziemy mieli pojęcia, czy operacja się udała przez jakieś sześć tygodni - powiedział Havelock w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Speedway Star. Brytyjczyk przybliżył swoje perypetie zdrowotne, które towarzyszyły mu przez ponad 10 lat. - Gdy doznałem tej kontuzji, czułem palenie w końcówkach palców mojej lewej ręki. Później były bóle fantomowe, które można porównać do wkładania noża w tył mojej dłoni - opowiada Havelock. - Zacząłem brać leki, które miały dać mi ulgę i zablokowały ok. 95% bólu. Niestety przez lata moja sytuacja się pogorszała - organizm przyzwyczaił się do środków przeciwbólowych i po prostu nie były one już tak efektywne - tłumaczy Gary Havelock w rozmowie ze Speedway Starem. Havelock przy okazji podzielił się ciekawostką na temat tego, co czuje po operacji. - To dziwne, bo moja lewa ręka w ogóle nie funkcjonuje. Nie mam w niej czucia, a pomimo tego odczuwam niewyobrażalny ból w mojej lewej dłoni - powiedział. Choć sytuacja jest dla laika faktycznie ciekawa, to chyba nikt nie chciałby tego sprawdzać na własnej skórze. Siostra Havelocka zakończyła cierpienie mistrza? Na pomoc cierpiącemu mistrzowi świata z 1992 roku ruszyła jego siostra. - Lisa znalazła przełomowy sposób leczenia - mówi Havelock. - Wytłumaczono mi to w ten sposób, że nerw kończy się tak, jak sznurowadła. Zazwyczaj mają plastikową końcówkę. Jeśli ulegnie ona zniszczeniu, sznurowadło zaczyna się siepać. To stało się z moimi nerwami. Siepały się, przemieszczały, kłębiły, czy cokolwiek innego, dotykały czegoś w moim kręgosłupie i to powodowało wielki ból - tłumaczył mistrz świata z 1992 roku na łamach Speedway Stara. - Podczas operacji z jakiegoś rodzaju laserem, czy czymkolwiek takim, spalili końcówki nerwów, żeby je złączyć. Na pewno były trzy główne nerwy uszkodzone w ten sposób w moim kręgosłupie, ale nie wiem, ile ich w końcu znaleźli - powiedział Havelock w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem. Jaka przyszłość czeka Gary’ego Havelocka? Miejmy nadzieję, że dobra, choć z przesądzić tego jeszcze nie można. - Z moją kontuzją jest 70% szans na sukces - mówi były żużlowiec w Speedway Starze. - Jeśli pozbędę się bólu, będę mógł zacząć żyć od nowa - podsumował optymistycznie Havelock. Zobacz również: Miał wrócić na tor. Właśnie usłyszał straszną diagnozę Wydali 50 milionów, ale się opłaciło. Są najlepsi! Poseł PiS komentuje wsparcie spółek skarbu państwa