Popularne było powiedzenie, że pogoda to najlepszy toromistrz. Piątkowy mecz jednak tego nie potwierdził. Mijanek praktycznie nie było, a jeśli były to tylko i wyłącznie przez techniczne błędy zawodników. Kompromitacja sędziego podczas meczu Włókniarz-Sparta. Oberwali też zawodnicy Piątkowe spotkanie nie należało do grona najprzymniejszych do oglądania. Pełno upadków, scen, trzy kartki - z czego aż dwie czerwone dla Bartłomieja Kowalskiego i Macieja Janowskiego. Z pewnością tego spotkania nie można zaliczyć do grona tych, które promują żużel. - Kompromitacja sędziów. Wydawało mi się, że było tendencyjne sędziowanie tego spotkania. W pewnym momencie przestałem to oglądać. Nie podobało mi się jak sędziowanie. To, że zawodnicy nie potrafią jeździć to jest też prawda - mówi Jan Krzystyniak. Komisarz toru niszczy żużel Instytucja komisarza toru zadebiutowała w rozgrywkach PGE Ekstraligi w 2013 roku. Do dzisiaj wywołuje sporo kontrowersji - Od czasów wprowadzenia funkcji komisarza toru, ten żużel schodzi coraz bardziej na psy, mówiąc brzydko. Zawodnicy będą się uwsteczniać. Te upadki, ta brzydka jazda to jest też pokłosie regulaminu, że komisarze toru muszą wygłaskać tory, by były jak stół. Zawodnicy wobec tego nie radzą sobie w warunkach, gdy spadnie deszcz - krytycznie odnosi się były menedżer do instytucji komisarza toru. - Kiedyś nie było funkcji komisarza toru, było mniej upadków, zawodnicy uważali, bardziej myśleli, dzisiaj myślenie ucieka, gdy taśma idzie do góry. Kluby muszą ratować się posiłkami z zewnątrz, bo brakuje zawodników. Nie wiem, czy Sparta miałaby jakiś skład, gdyby jutro jechała mecz. W sporcie chodzi o to, by było, jak najdalej, najszybciej, najwyżej. Niech może jeszcze ograniczenie do 50 km/h wprowadzą na wejściu w łuk, by było bezpieczniej - kończy z ironią legenda polskiego żużla.