O sprawie młodego zawodnika pisaliśmy wielokrotnie. Sparta kusiła Trześniewskiego świetnym kontraktem, na który nie mógłby liczyć w Rybniku. Sęk w tym, że miał ważny kontrakt z ROW-em i pomimo chęci musiał wycofać się ze swojego stanowiska, postanowił odpuścić i został w macierzystej drużynie. W środowisku nikt jednak nie był zdziwiony tym, że wrocławianie byli gotowi zaoferować kontrakt 17-latkowi. W poprzednich latach działacze klubowi skutecznie przeprowadzali tego typu numery. Obserwowali rynek, czekali na okazję i zazwyczaj dopinali swego. Rok temu Sparta wygrała licytację o Kowalskiego Nieco ponad rok temu kończyła się saga związana z transferem Bartłomieja Kowalskiego. O podpis pod kontraktem zdolnego juniora walczyła połowa klubów PGE Ekstraligi. Wcześniej młodzieżowiec jeździł dla Włókniarza Częstochowa, ale nie miał pewnego miejsca w składzie, kończył mu się kontrakt, więc miał szerokie pole wyboru co do nowego pracodawcy. Długo wydawało się, że Kowalski skończy w Stali Gorzów, ale wtedy do gry weszła Sparta, która zapewniła młodemu zawodnikowi świetny kontrakt i nadzieję na dalszy rozwój. Żużlowiec w poprzednim sezonie miał zarobić we Wrocławiu grubo ponad pół miliona złotych. Utalentowani bracia nie zbawili Sparty Bracia Michał i Bartosz Curzytkowie pochodzą z Rzeszowa i kilka lat temu uchodzili za wielkie talenty. Szczególnie ten pierwszy, o którego przed dwoma laty Sparta stoczyła zażartą walkę. Zawodnicy nie chcieli jeździć w macierzystej Stali, dlatego chętnie spoglądali w kierunku bardziej zamożnych klubów z PGE Ekstraligi. Wybór padł na Wrocław i chyba nikt w środowisku nie był zdziwiony tym krokiem. Sparta - jak historia pokazuje - już niejednokrotnie potrafiła przekonywać do siebie zdolną młodzież. Bartosz jeździł głównie w zawodach młodzieżowych oraz trafiał na wypożyczenie. Michał z kolei dostał szansę w pierwszej drużynie, ale z czasem nie rozwinął swojego talentu zgodnie z oczekiwaniami. W Sparcie startował od sezonu 2020, a w listopadowym okienku podpisał z klubem jedynie kontrakt warszawski i wiele wskazuje na to, że poszuka sobie nowego otoczenia. Rosjanin lekiem na problemy W sezonie 2020 Sparta szukała wzmocnień formacji juniorskiej, ale rynek był na tyle ubogi, że powstał pomysł, aby z Gleba Czugunowa zrobić Polaka. Chodziło o nadanie mu polskiego obywatelstwa i zdobycie polskiej licencji, które uprawniały zawodnika do startów na pozycji młodzieżowca. W tym celu Rosjanin wziął... ślub z Polką. Co ciekawe, sam całkiem niedawno przyznał, że nie jest dumny z zawarcia tego ślubu. Ten ruch Sparcie jednak bardzo się opłacił, bo pozyskała wartościowego juniora, który idealnie zabezpieczył formację i pozwolił drużynie walczyć o najwyższe cele. Kolejny wielki talent wylądował we Wrocławiu W 2015 roku do Sparty trafił z kolei Maksym Drabik. Wówczas uważany był za wielką nadzieję polskiego żużla. Pochodził z Częstochowy, ale akurat tam nie startował. Najpierw rozwijał się w Łodzi i Ostrowie, ale kwestią czasu był to, kiedy zaatakuje PGE Ekstraligę. Scenariusz w jego przypadku był prosty. Kolejka chętnych i finalnie porozumienie ze Spartą. Wrocławianie znów potrafili przekonać zawodnika i jego ojca Sławomira do wizji jazdy we Wrocławiu. To był świetny ruch, bo Drabik zdobył dla drużyny worek punktów i przyczynił się do wielu medali. Sam też sporo zyskał, bo rozwinął swój talent i został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. W pewnym momencie Drabik był we Wrocławiu traktowany jak wychowanek. Relacje popsuły się dopiero wtedy, gdy został złapany na przekroczeniu przepisów antydopingowych i został skazany na roczne zawieszenie. Duża wina była w tym samego klubu, bo winą obarczono klubowego lekarza. Po okresie rocznej banicji Drabik opuścił Wrocław.