Na celowniku Betard Sparty Wrocław byli Leon Madsen, Mikkel Michelsen i właśnie Max Fricke. I właśnie ten ostatni ma trafić do wrocławskiego klubu, gdzie zajmie miejsce Taia Woffindena. Gwiazda Motoru spadła z krzesła. Takiej oferty się nie spodziewał Więcej pieniędzy nie mogą mu dać Fricke był też kuszony przez Apatora Toruń, ale odmówił i już nawet tam nie mają wątpliwości, gdzie Australijczyk będzie jeździł w sezonie 2025. Zwłaszcza że jego obecny klub ZOOleszcz GKM Grudziądz nie może mu dać więcej pieniędzy. Już jakiś czas temu usłyszeliśmy od działaczy GKM-u, że 1,1 miliona za podpis i 11 tysięcy złotych za punkt, to w przypadku Maxa jest absolutny maks. Więcej w klubowej kasie dla niego nie ma. Kiedy w GKM-ie mówili te słowa, to oczywiście liczyli na to, że Fricke sobie wszystko skalkuluje i finalnie zostanie w ich klubie. Sądzono, że pozycja lidera w Grudziądzu, najlepszy numer startowy i możliwość jazdy nawet w sześciu biegach w meczu, to będzie to, co zatrzyma zawodnika. Sparta płaci dużo i na drugi dzień Jeśli jednak wierzyć pogłoskom, to GKM może się rozczarować. I to pomimo tego, że Fricke w Sparcie na wyjątkowe traktowanie liczyć nie może. W drużynie, w której są Maciej Janowski, Daniel Bewley i Artiom Łaguta, Fricke będzie się musiał mocno rozpychać łokciami i walczyć z całych sił o każdy dodatkowy bieg. Sparta oczywiście jest w stanie zapłacić zawodnikowi więcej niż ma w GKM-ie (1,2 miliona za podpis i 12 tysięcy za punkt to tak na spokojnie). Wrocławski klub jest jednak poza wszystkim gwarantem terminowej wypłaty. Podczas gdy w większości klubów pieniądze spływają na konta zawodników w październiku, czyli już po sezonie, to w Sparcie są one na koncie do kilku dni po meczu. To też może mieć znaczenie. To odejście będzie oznaczało jedno Odejście Fricke z GKM-u mogłoby oznaczać, że rozbiór tej drużyny już się rozpoczął. Bo trzeba wiedzieć, że to właśnie zawodnicy z Grudziądza są na celowniku innych klubów. Jason Doyle, Wadim Tarasienko i Kacper Łobodziński, to są te najbardziej rozchwytywane na ten moment opcje. Polak ruszył Rosjaninowi na pomoc. Są pierwsze efekty