Gdyby wiosną ktoś powiedział Benowi Cookowi, że już za kilka tygodni będzie wiodącą postacią najbardziej utytułowanej polskiej drużyny, z pewnością on w życiu by w to nie uwierzył. Zawodnik plątał się gdzieś po lidze brytyjskiej, gdzie wielokrotnie wcale nie był pierwszoplanową gwiazdą. Pomysł z jego transferem do Unii Leszno spotkał się z dużym zdziwieniem, bo mało kto z polskich kibiców kojarzył tego żużlowca. Znów dali się nabrać. Zgarnie wielką kasę za nazwisko Plan okazał się jednak kapitalny, bo Cook to największe odkrycie tego sezonu w PGE Ekstralidze. Odkąd tylko wszedł do składu, nie zaliczył ani jednego słabszego meczu i koniec końców wygryzł z drużyny Bartosza Smektałę, do niedawna uznawanego za jednego z miejscowych pupilków. Cook spisuje się na tyle dobrze, że już pojawiają się pytania, co dalej. Kibice chcieliby, by Ben pozostał w Unii, niezależnie od jej losów, czytaj: od tego, czy utrzyma się w PGE Ekstralidze. Szok. Rewelacja ligi bez ofert Wobec takiego debiutu Cooka, wręcz szokującym jest fakt, że nie dostał on żadnej propozycji z klubów ekstraligowych (stan na wtorek, 23 lipca). Oczywiście to wciąż nie jest materiał na dwucyfrówkę co mecz, ale występy Cooka wiele razy były bardzo dobre. W niektórych właśnie z tą dwucyfrówką zresztą kończył. Absolutnie nikt się tego nie spodziewał, z pewnością przyjętoby ze spokojem, gdyby Cook co mecz przywoził 5-6 punktów. Ben jedzie zdecydowanie ponad oczekiwania. Być może ktoś wkrótce zainteresuje się zawodnikiem, który nie dość że udanie prezentuje się sportowo, to jeszcze nie ma zbyt wygórowanych wymagań finansowych. Cook zdaje sobie sprawę, że ten sezon może być dla niego niepowtarzalną szansą na wypromowanie się i poczynienie wielkiego, wręcz przełomowego kroku w swojej karierze. Kroku, o którym do niedawna z pewnością nawet nie śnił. Ten skład, to będzie prawdziwa petarda. Mają fortunę na gwiazdy