Od kilku lat odgraża się, że zdobędzie mistrzostwo Leon Madsen od dobrych kilku lat zadomowił się w światowej czołówce i rok rocznie kręci się w okolicach strefy medalowej. Najbliżej złota był w 2019 roku, kiedy do ostatnich zawodów bił się o tytuł z Bartoszem Zmarzlikiem. W minionym sezonie zdobył wicemistrzostwo świata, ale to nie jest szczyt jego ambicji. Co ciekawe, w sierpniu przyznał, że nie ma już szans na wygranie rywalizacji z Polakiem, dlatego ostatnie rundy cyklu poświęcił na testy sprzętu. Wszystko z myślą o sezonie 2023. Swoją drogą Duńczykowi świetnie idzie w zmaganiach o Indywidualne Mistrzostwo Europy. Kilka miesięcy temu znów sięgnął po mistrzowski tytuł. Tej najważniejszej korony ciągle mu jednak brakuje. Aby jednak pokonać Zmarzlika będzie potrzebował szybkiego sprzętu. O to powinien zadbać jego rodak Flemming Graversen. Wojna polsko - polska? Już to przerabialiśmy Trzecie zawodnik świata Maciej Janowski też marzy o tytule. Wydawało się nawet, że w sezonach 2020 i 2021 może stanąć na najwyższym stopniu podium. Wówczas zaliczał kapitalne wejście do cyklu, ale później mocno tracił na impecie. Inaczej było w zeszłym sezonie, który skończył z brązowym medalem. Co ciekawe, to jego największy sukces w karierze. Aby jednak myśleć o złocie, Janowski potrzebuje kolejnego kroku. Wszystko w jego rękach, bo ma świetnie zorganizowany team oraz długoletnią sprawdzoną współpracę z tunerem Ryszardem Kowalskim. Następca Zmarzlika w Gorzowie jego największym rywalem? Wysoko stoją akcje również Martina Vaculika. Słowak od dłuższego czasu potrafi mieć kapitalne rundy, jednak brakuje mu powtarzalności. I trochę szczęścia, bo w ostatnim czasie nie omijały go również kontuzje. W ogóle to przyszły sezon będzie dla niego w pewnym sensie wyjątkowy. Po odejściu Bartosza Zmarzlika z Gorzowa, to on stanie się naturalnym liderem Stali. Kto wie, czy taka dodatkowa odpowiedzialność nie sprawi, że Martin jeszcze bardziej podniesie swój poziom sportowy. Młode wilczki zaraz mogą opanować cykl Nie można wykluczyć, że za chwilę do ścisłej czołówki dołączą młodzi, gniewni, którzy powoli coraz śmielej rozpychają się w światowej czołówce. Chodzi przede wszystkim o Daniela Bewley'a, Roberta Lamberta, czy nieco starszego Mikkela Michelsen. Cała trójka ma olbrzymi potencjał. W lidze już są liderami swoich drużyn, a w Grand Prix ciągle zbierają doświadczenie. Śmiało można zaryzykować tezę, że przynajmniej jeden z nich włączy się w sezonie 2023 do gry o mistrzostwo świata.