Czego mogą żałować kibice? Tego, że w stawce zabraknie Rosjan jeżdżących z polskim paszportem, czyli Emila Sajfutdinowa i Artioma Łaguty. Obaj świetnie prezentują się w sparingach i turniejach. Łaguta robił, co chciał w bydgoskim Kryterium Asów, gdzie zostawił z tyłu z mistrzem świata Bartoszem Zmarzlikiem na czele. To dlatego nie ma Łaguty i Sajfutdinowa Łaguty i Sajfutdinowa nie ma, bo rok temu nie mogli startować (na tej podstawie odbywały się nominacje). Zgłosili się ligi jako Rosjanie i nie zostali dopuszczenie do startów przez PZM. Związek w związku z agresją Putina w Ukrainie zawiesił Rosjan i Białorusinów. Teraz Łaguta i Sajfutdinow wracają, ale w PGE IMME ich zabraknie. Z jednej strony wypada żałować, bo jednak rywalizacji Łaguty ze Zmarlikiem byłaby pewnie ozdobą turnieju. Z drugiej strony każdy będzie chciał pokonać Zmarzlika. Zasada "bij mistrza" obowiązuje zawsze i wszędzie. Oni mogą zagrozić Zmarzlikowi Zasadniczo każdy z zawodników startujących w PGE IMME ma potencjał potrzebny do wygranej. Jakbyśmy mieli wytypować, kto najbardziej może zagrozić Zmarzlikowi, to wymienilibyśmy trzy nazwiska. Po pierwsze Patryk Dudek. Jedzie u siebie, a już na turnieju pożegnalnym Piotra Protasiewicza pokazał, że nie ma respektu dla Bartosza. Wtedy minął go piękną akcją na dystansie. Kolejnym groźnym przeciwnikiem może być Mikkel Michelsen. Duńczyk odszedł z Motoru Lublin, gdy usłyszał, że przychodzi tam Zmarzlik. Wiele osób przekonuje, że zrobił to, bo nie uśmiechało mu się życie w cieniu gwiazdy. Dotychczasowy lider nie chciał być tym drugim. Michelsen ma zatem coś do udowodnienia. Przede wszystkim Zmarzlikowi może jednak zagrozić Dominik Kubera. Kolega z Motoru już rok temu deptał mu mocno po piętach w finałach IMP. Kubera lubi się ścigać, jest w formie, więc kto wie. Jeśli tylko na toruńskiej Motoarenie uda się zrobić tor dobry do ścigania, to może być naprawdę ciekawie.