Już od kilku lat klasyczna formuła drużynowych mistrzostw świata juniorów została zastąpiona turniejem parowym. Miało to na celu oczywiście utrudnienie zadania Polakom, którzy totalnie zdominowali imprezę w latach wcześniejszych, kończąc ją aż piętnastokrotnie na najwyższym stopniu podium. W ewentualny sukces wierzyli zwłaszcza miejscowi kibice. Obiekt w Rydze wypełnił się do połowy, co jak na zmagania młodzieżowców nie było wcale złym wynikiem. Zgodnie z oczekiwaniami "Biało-czerwoni" zaczęli dominować od pierwszej gonitwy i jedyną wpadkę zaliczyli wyłącznie w starciu z Duńczykami. Gorycz porażki przełknął wówczas Bartłomiej Kowalski. Zawodnik Betard Sparty Wrocław musiał uznać wyższość obu rywali i więcej nie pojawił się na torze, ponieważ do końca rundy zasadniczej zmieniał go kapitalnie dysponowany Wiktor Przyjemski. Wychowanek Polonii Bydgoszcz świetnie uzupełniał się z Mateuszem Cierniakiem, co zaowocowało bezpośrednim awansem naszych "Orłów" do wielkiego finału. O udział w decydującej gonitwie dnia w barażu walczyli wcześniej wspomniani Duńczycy oraz Łotysze. Górą okazali się ci pierwsi, choć Francis Gusts dwoił się i troił, by wyprzedzić chociażby jednego przeciwnika. Żywiołowo dopingowała go też publiczność na trybunach, lecz ostatecznie na nic się to zdało. W wyścigu kończącym zmagania fani z kraju nad Wisłą obawiali się jedynie złośliwości rzeczy martwych, czyli ewentualnego defektu motocykla jednego z naszych żużlowców. Na szczęście do niczego takiego nie doszło i "Biało-czerwoni" zwyciężając 7:2 przypieczętowali szesnasty w historii tytuł drużynowych mistrzów świata w kategorii U-21. Na podium swojej ogromnej radości nie ukrywał zwłaszcza Mateusz Cierniak. Od przyszłego sezonu zawodnik Platinum Motoru będzie już pełnoprawnym seniorem, więc w piątek po raz ostatni rywalizował w SON 2. - Co mogę powiedzieć? Dziękujemy, że byliście tutaj z nami, bo niestety z naszej Polski droga jest tu daleka i bardzo wybojowa - oznajmił w wywiadzie dla Eurosportu. Dla kibiców znajdujących się obecnie w Rydze prawdziwa zabawa się dopiero rozpoczyna. Dziś o godzinie 16:00 rozpocznie się głównie danie weekendu, czyli turniej o Grand Prix Łotwy. Pod taśmą ustawi się w nim jeden uczestnik drużynowych mistrzostw świata juniorów - Francis Gusts, który otrzymał od organizatorów dziką kartę.