Przemysław Termiński kupił 100 procent akcji Apatora Toruń we wrześniu 2014 roku. Na dzień dobry pozbył się Tomasza Golloba, mówiąc, że jest za drogi. Gollob był wielką gwiazdą, ale akurat tą decyzją Termiński kupił sobie miłość kibiców, bo wielu z nich było z Gollobem nie po drodze. Nie pasował im w Toruniu z racji tego, że przez lata był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz i zdarzyło mu się powiedzieć coś złego o Apatorze. Dwa lata temu ogłosił sprzedaż Apatora za 5 milionów Z czasem jednak Termiński roztrwonił cały kapitał zaufania, jaki dostał tuż po przejęciu klubu. Kolejne błędne kadrowe decyzje, brak postępów w szkoleniu, spadek do 1. Ligi, korporacyjny styl zarządzania, to wszystko odbiło się na spadku notowań właściciela. Kiedy w 2022 roku Termiński ogłosił chęć sprzedaży klubu za 5 milionów złotych (kupił go za 500 tysięcy), to wiele osób w Toruniu odetchnęło z ulgą. Od ogłoszenia tamtej decyzji minęły jednak dwa lata, a chętnych nie widać. Z jednej strony dobrze więc stało się, że teraz Termiński temat sprzedaży zamyka. Teraz ucina spekulacje. Bez zmian przez 5 lat - Ucinam wszelkie spekulacje na temat sprzedaży klubu. Przez najbliższe pięć lat nie planuję wprowadzać żadnych zmian. Oczywiście, zawsze mogą pojawić się nieprzewidziane okoliczności, ale na ten moment sprzedaż klubu nie wchodzi w grę - powiedział Termiński w rozmowie z tylkotorun.pl, co kończy okres 2-letniej niepewności. To jest niewątpliwie plus tej wypowiedzi. Apator będzie więc dalej klubem stabilnym, z 20-milionowym budżetem, który przy odrobinie szczęścia będzie się liczył w walce o czołowe lokaty i medale. Z drugiej strony nie ma chyba większych szans na zmianę sposobu zarządzania klubem, a ten problem podnoszą eksperci, tłumacząc, dlaczego Apator nie robi wyników na miarę swojego potencjału. W tym roku toruński zespół miał tonę szczęścia. Do strefy medalowej wszedł dzięki lepszemu bilansowi małych punktów niż ebut.pl Stal Gorzów. Czy Termiński jest w stanie zmienić Apatora? Pytanie, czy Termiński jest w stanie cokolwiek zrobić, by zmienić Apator o 180 stopni? Wielkie nadzieje pokładane są w przejęciu drużyny przez trenera Piotra Barona. Te same nadzieje były, kiedy przychodził Robert Sawina, a wcześniej Krzysztof Gałandziuk, czy Tomasz Bajerski. Z czasem wszyscy oni byli jednak odstawiani do kąta. Odchodzili, narzekając głównie na relacje z panią dyrektor Joanną Sikorską. Problemem jednak są nie tyle ludzie, ile styl zarządzania (a może jedno i drugie). Korporacyjny, nieprzystający do sportu. Jeśli Baron sobie z tym poradzi, jeśli przebije się ze swoimi pomysłami, to jest nadzieja. Na dzień dobry będzie musiał rozwiązać problem braku efektów szkolenia (kolejni juniorzy rozmieniają się w Toruniu na drobne) i załatwić sprawę Patryka Dudka. Od kilku miesięcy klub pracuje nad tym, żeby zmusić Dudka do rezygnacji z usług mechanika Dariusza Sajdaka, co najpewniej doprowadzi do tego, że zawodnik nie będzie chciał przedłużyć wygasającej za rok umowy. Wtedy trzeba będzie szukać kogoś na jego miejsce. Wiele mówiło się o tym, że stery w klubie może przejąć Adam Krużyński, wieloletni sponsor żużla i członek rady nadzorczej KS Toruń. To dawało pewną nadzieję, bo to jest człowiek, który zna i czuje sport. Na razie jednak nie ma w tej sprawie konkretów.