Przeczytałem ostatnio wywiad z Darcym Wardem. Powiedział on w nim bez ogródek, że dzisiaj ścigałby się o mistrzowskie tytuły z Bartoszem Zmarzlikiem i jest to niewątpliwie prawda. Jeden i drugi mają niesamowity talent. Kiedyś pasjonowaliśmy się wyścigami Australijczyka. Dzisiaj z kolei każdy pojedynek gdzie jedzie Polak przynosi mnóstwo emocji. Oczywiście pod warunkiem, że nie wygra startu. Jak wygra, to raczej jest nieosiągalny dla reszty. Jak trochę zostanie w tyle to wiemy, że do końca będzie walczył o każdą pozycję, ale kończy się to zazwyczaj i tak jego zwycięstwem. Naprawdę szkoda, że karierę Warda przerwała ta paskudna kontuzja. I to jeszcze jak to mówi wielu kibiców stało się to w biegu o pietruszkę. Tak postrzegają to jednak fani, bowiem dla prawdziwych sportowców nie ma wyścigów o nic. Zawsze jest walka o coś. O miejsce, o prestiż i o wiele innych rzeczy. To cechuje prawdziwych mistrzów. Australia to inny świat Wracając jeszcze na koniec do Australii, to jest to jeden z nielicznych krajów, gdzie świat wygląda inaczej. Przepiękna przyroda, klimat oraz ludzie. Tamtejsi mieszkańcy są uśmiechnięci i nie śpieszą się tak bardzo jak my dzisiaj. Miałem kiedyś to szczęście bić brawo dla Grega Hancocka, gdy zwyciężał Grand Prix Australii. O rany, to było dwadzieścia lat temu. Kiedy to zleciało? Proszę sobie wyobrazić, że stadion na którym odbywały się igrzyska był areną zmagań żużlowych mistrzostw świata. Wtedy jeszcze ścigali się w najlepsze bez kontuzji tacy zawodnicy jak Tomek Gollob, Krzysiu Cegielski czy Leigh Adams. Gdyby tak można było cofnąć czas... Robert Dowhan Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo