"Biało-czerwoni" zajmując drugą pozycję za plecami Australii zapewnili sobie udział w sobotnim finale prestiżowej imprezy. Walasek źle rozpoczął zawody, bo w pierwszym swym starcie na metę dotarł na końcu stawki. Lepsi od niego okazali się nie tylko Szwed Fredrik Lindgren i Australijczyk Rory Schlein, lecz także Rosjanin Roman Iwanow - było to jedyne zwycięstwo zawodnika z Rosji w całych zawodach. W kolejnych startach żużlowiec, który na co dzień ściga się w zespole ZKŻ Zielona Góra, prezentował się już lepiej i przyczynił się do sukcesu Polaków. - W sumie było w porządku. Nie można za każdym razem jechać bardzo dobrze. Ten baraż to nie był słaby turniej. Cieszę się, że udało mi się pozbierać po pierwszym biegu i potem zdobywać punkty. Rywale zawsze wysoko stawiają poprzeczkę i nie inaczej będzie w finale, a że to sam finał, to będzie jeszcze trudniej niż w barażu. Nic nie muszę zmieniać przed tą decydującą rozgrywką, o ile oczywiście znajdę się w składzie. Będę jechał tak, jak w barażu, bylebym tylko zdobył więcej punktów - powiedział nam Walasek tuż po zakończeniu wczorajszych zawodów. Fani "biało-czerwonych" liczą na lepszy występ żużlowca, bo w kwalifikacjach do Drużynowego Pucharu Świata, jakie odbyły się 14 lipca w duńskim Vojens, to on był najskuteczniejszym zawodnikiem reprezentacji. Tym razem Walaskowi nie udało się zaprezentować równie dobrze, ale w finale prawdopodobnie będzie mógł się zrehabilitować. Decydująca batalia o Drużynowy Puchar Świata rozegrana zostanie w Lesznie już w najbliższą sobotę. Rywalami Polaków będą Duńczycy, Anglicy i Australijczycy. Tytułu zdobytego przed rokiem bronią Skandynawowie. Konrad Chudziński