Awans nie przyszedł jednak łatwo. Po rundzie zasadniczej zielonogórzanie tracili do liderujących ostrowian trzy punkty. "Były ciężkie momenty i chwile zwątpienia po pechowej porażce w Gnieźnie i remisie w Gorzowie. Ale Intar też tam pogubił punkty. Wysokie zwycięstwo z Ostrowem w Zielonej Górze dało nam wielką przewagę psychiczną. W rewanżu zrobiliśmy minimum ze sporą nadwyżką i awansowaliśmy" - powiedział kapitan ZKŻ Kronopol, Grzegorz Walasek. W pierwszym pojedynku dwóch najlepszych zespołów w Zielonej Górze zawodnicy ZKŻ Kronopol rozgromili Intar Lazur Ostrów aż 61:29. Wygrana ZKŻ w takich rozmiarach i późniejsza porażka ostrowian w Gnieźnie sprawiła, że to zielonogórzanie przed rewanżem w Ostrowie stali się głównymi faworytami do wygrania ligi. By awansować, wystarczyło im zdobycie bonusa, czyli minimum 30 punktów. Mecz zakończył się wygraną Intraru 49:40, a więc ZKŻ Kronopol znów znalazł się w ekstralidze. "Cieszymy się bardzo, że udało nam się awansować. To kosztowało nas sporo wysiłku, ale pokazaliśmy, że jesteśmy najlepszą drużyną w I lidze" - powiedział jeden z liderów ZKŻ, Zbigniew Suchecki. Zielonogórskim żużlowcom i kibicom, których do Ostrowa przyjechało około 3 tysięcy, nie dane jednak było wspólne świętowanie. Po zakończeniu spotkania Grzegorz Walasek podjechał do jednego z sektorów, w którym znajdowali się zielonogórscy fani. Kilku z nich przeskoczyło za bandę, by pogratulować kapitanowi awansu i wspólnie z nim cieszyć się z powrotu do ekstraligi. Wówczas do akcji wkroczyła policja, używając środków niewspółmiernych do zaistniałej sytuacji. Funkcjonariusze bezzasadnie użyli gazu łzawiącego, rozpylając go na trybuny i powodując panikę w sektorach zielonogórzan. Działacze ZKŻ Kronopol zapewniają jednak, że będzie okazja do wspólnego spotkania i podziękowania sobie za wspaniały sezon. 8 października na zielonogórskim torze odbędzie się bowiem turniej pod hasłem "Awans na 60-lecie sportu żużlowego w Zielonej Górze". Justyna Niećkowiak