To był ogromny sukces, gdy Canal+ ogłosiło umowę z PGE Ekstraligą na okres 2022-2025. Podpisano rekordowy kontrakt, opiewający na kwotę 242 milionów złotych. Takich pieniędzy w polskim żużlu jeszcze nie było. Teraz jednak ogłoszono jeszcze wyższą umowę na lata 2026-2028. Każdy klub otrzyma rocznie 11,5 miliona złotych więcej niż dotychczas. Natomiast Metalkas 2. Ekstraliga w końcu wywalczyła należyte pieniądze. Za kontrakt w okresie 2025-2027 zapłacono aż 30 milionów. Zawodnicy już zacierają ręce. Ich zarobki znów wzrosną Obecny kontrakt telewizyjny w dużym stopniu przysłużył się ogromnym wzrostom kontraktów zawodników. Dziś najlepsi zawodnicy rozpoczynają negocjacje od miliona za podpis i 10 tysięcy za punkt. Wcześniej mogli liczyć na połowę tej kwoty. W ramach nowej umowy powstał plan Ekstraligi 3.0, w którym zakładano parę wariantów szkolenia młodzieży. Powstała chociażby Ekstraliga U24, lecz większość klubów oszczędza na tym, jak tylko może. Ich zespoły złożone są po prostu z przypadku. - Od dawna mówię, że znaczny procent powinien być przeznaczony na szkolenie młodzieży. Jestem za tym od momentu, w którym stacje telewizyjne zaczęły płacić tak wysokie pieniądze lidze. Oni się zasłaniają tym, że wprowadzili rozgrywki Ekstraligi U24, Pit Bike itp., a do tej pory nie ma żadnego zawodnika, który został wyłoniony z tych pomysłów, na które przeznaczono masę pieniędzy. Te pieniądze zostały po prostu wyrzucone w błoto. Dla mnie to wariactwo. Nie ma żadnego zawodnika, który wypromował się właśnie poprzez te pomysły i prezentuje jakikolwiek poziom - mówi dla nas Jan Krzystyniak. Ekspert bez ogródek. Będzie namawiał do zawierania jeszcze wyższych kontraktów Były żużlowiec i trener, a obecnie ekspert wspomina sytuację podczas pandemii, kiedy wszyscy mieliśmy nadzieję, że wzrost stawek znacząco zwolni. Zawarcie rekordowej umowy z Canal+ spowodowało jednak, że ponownie gaże zawodników urosły w zatrważającym tempie. Niektórzy się zastanawiają, kiedy dojdziemy do ściany. - Wszyscy mieliśmy nadzieję, że w czasie pandemii zawodnicy zejdą na ziemię. To były i są wariackie pieniądze. Pandemia już jest dawno za nami, a wielkość tych kontraktów rośnie w zawrotnym tempie. Paradoksalnie będę namawiał zawodników do zawierania jeszcze wyższych umów. To jest ich pięć minut. Ja też byłem zawodnikiem, ale to wtedy była patologia. Musiałem skończyć, bo nie miałem już nawet na oponę, kluby nie płaciły - wspomina. Krzystyniak: Nikt nie przystawia pistoletu do głowy prezesa Krzystyniak podkreśla, że zawodnicy nie szantażują prezesów, aby ci wypłacali im tak ogromne kwoty. Jednak dobrze wiemy, jak to wygląda w praktyce, gdy działacz nie ma praktycznie żadnej alternatywy. Jeśli nie przepłaci, to równie dobrze może się nawet pożegnać z najlepszą ligą świata. - Dlatego dziś będę namawiał wszystkich zawodowców do walki o jeszcze większe kontrakty. Żaden zawodnik nie przystawia pistoletu do głowy prezesa i reszty działaczy, jeśli chodzi o negocjacje kontraktowe. Nikt ich nie szantażuje. Ci panowie na stanowiskach prezesów najpewniej mają także własne firmy i powinni potrafić zarządzać tymi pieniędzmi. Później słyszymy o długach i bankructwach spowodowanych właśnie przez tych geniuszów - kończy.