Powiedzenie, że żużel zaczyna się tam, gdzie kończy się logika, zna każdy kibic tego sportu. Coś w tym jest. I jeśli przyjąć, że Politechnika Lubelska naprawdę zaangażowała się w zrobienie mieszanki, która zrobi ze stadionu Motoru najlepszy tor wyścigowy w Polsce, to mamy naprawdę mocny dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Żużlowy tor nie jest technologią z NASA Porozmawiałem trochę z ludźmi, którzy na żużlowych torach zjedli zęby i szczerze się dziwię, że Motor poszedł na współpracę z naukowcami z politechniki. Przecież żużlowy tor, to nie jest jakaś technologia z NASA. To nie jest coś przesadnie skomplikowane i wymagającego udziału inżynierów. Po prostu dobiera się proporcje, miesza i mamy tor. Zdaniem ekspertów, z którymi się konsultowałem, to wygląda tak, że Motor dosypał za mało glinki, albo też glinka, którą dosypał, miała mało glinki w glince. Polecili mi nawet konkretne miejsce, gdzie można kupić czerwoną glinkę wysokiej jakości. Taką, jaką wysypano na tor we Wrocławiu. To jest dobra rekomendacja, bo przecież wrocławski tor jest chwalony. Mówią, że to obecnie najlepsza arena wyścigowa w naszej lidze. Więcej glinki i Motor może mieć najlepszy tor wyścigowy w Polsce Wychodzi na to, że jesienią 2022 Motor dosypał na tor nie tylko glinki, ale i też sporo materiału o grubszej granulacji. I dlatego ten tor się teraz rozsypuje i rozrywa. Zwyczajnie źle dobrano proporcje. A już na pewno dodano za mało glinki, która działa, jak klej. Gdyby dodano jej, tyle ile trzeba, to lubelski tor trzymałby się kupy. Jeśli więc Motor chce mieć tor równie dobry jak Wrocław, czyli szybki i atrakcyjny do ścigania, to teraz musi dołożyć glinki. 10, może 20 ton. Tyle, żeby to wszystko skleiło. Po dosypaniu trzeba tor zbronować na 15 centymetrów, wymieszać kultywatorem, polać i dobrze ubić. To jest taka robota na 6 godzin. Jakby w Lublinie zrobili ładny, piękny beton, to dopiero byłoby meczycho.