Texom Stal Rzeszów zrobiła w tym roku dwie ważne rzeczy. Pierwszą z nich było podpisanie w lipcu listów intencyjnych (na ich podstawie zostały potem spisane kontrakty) z żużlowcami, którzy mają reprezentować klub w sezonie 2023. Dzięki temu działaczom udało się sporo zaoszczędzić. Owszem, wydali w dwóch przypadkach 120 tysięcy za podpis, a w jednym 100, ale w pozostałych było o wiele taniej. Tego inni mogą im zazdrościć. W Texom Stali wszyscy mają równo Druga rzecz, jaką zrobiła Stal, to równe stawki punktowe dla wszystkich zawodników, których moglibyśmy określić jako tych z podstawowego składu. 2,3 tysiąca za punkt przy zdobyczy powyżej 10 "oczek" i 1,7 tysiąca za punkt przy mniej niż 10 "oczkach". Nieważna jest klasa, nieważne jest nazwisko, ani to, co dotąd zrobiłeś. Ktoś powie, że to głupie, że to rozwiązanie rodem wycięte z czasów komunistycznych, gdzie w teorii każdy miał po równo. Jednak w tym przypadku, finalnie, liczyć się będzie sportowa klasa i na końcu wyjdą różnice w wypłatach. Najlepsi zawodnicy Texom Stali zarobią ponad 300 tysięcy Nie wiadomo jeszcze, ile będzie kolejek w drugiej lidze (na razie licencję ma pięć drużyn, ale szósta też powinna ją dostać, a wciąż do tego zestawu może dołączyć siódma ekipa z Piły), ale załóżmy, że skończy się na 10 kolejkach zasadniczej (przy zespołach) i play-off, czyli na 14 meczach. Najlepsi powinni zdobyć około 140 punktów z tego wyższego przedziału (po 10 na spotkanie), czyli zgarną z premii jakieś 322 tysiące. Na tyle mają szansę Peter Kildemand, Marcin Nowak czy Jonas Jeppesen. Pozostali, choćby nie wiem, jak się starali, nie zdobędą więcej niż 100 punktów i nie zarobią takich pieniędzy, jak wyżej wymienieni. Poza wszystkim sztywna stawka ma jeszcze jedną zaletę. Nikt, ale to nikt nie będzie patrzył na drugiego wilkiem. Każdy ma tyle samo i każdy ma szansę. W klubie też pewnie liczą na to, że równe stawki zbudują ten zespół. Czytaj także: Rzucają milionami. Zapłaczą jak wielka Barcelona