W Tarnowie stworzyli system szkolenia W mieście trzykrotnego Drużynowego Mistrza Polski szkolenie pełną parą ruszyło dobrych kilka lat temu wraz z utworzeniem programu Grupa Azoty Start, którego fundatorem stał się potentat chemiczny i sponsor Unii. Powstały dwie szkółki mini żużla - jedna prowadzona przez Janusza Kołodzieja, a druga przez Mirosława Cierniaka. Na tym koniec dobrych wiadomości. Byłe już władze Unii Tarnów szybko pokłóciły się z Januszem Kołodziejem. Jego podopieczni nie mogli trenować na miejscowym torze i tak zaczęła się ich "podróż po Polsce". Klub tracił kolejne talenty, ale działacze nic sobie z tego nie robili, bo liczyli na współpracę z Mirosławem Cierniakiem.Ta w pewnym momencie przyniosła owoce, bo przez dwa lata w tarnowskiej drużynie jeździł Mateusz Cierniak. Był on wielką siłą ówczesnego zespołu, ale po krótkim okresie przetarcia poszedł w świat, czyli skorzystał z możliwości jazdy w PGE Ekstralidze. Trudno zresztą dziwić się takiemu wyborowi. Problem jednak w tym, że Unia straciła świetnego zawodnika, a w zamian miała znacznie słabszy duet z Przemysławem Koniecznym czy Dawidem Rempałą na czele. Umowa z żużlowcem skonstruowana była tak, że klub o otrzymaniu sowitego ekwiwalentu mógł zapomnieć. Juniorzy z Tarnowa tylko na papierze Atmosfera wokół Unii z czasem robiła się coraz gorsza. Dawniej każdy chłopak z tego miasta chciał jeździć dla lokalnego klubu, ale ostatnio wcale nie było to modą. Ten fakt w połączeniu z innymi czynnikami (kłótnie, nieporozumienia, słabe zarządzanie) sprawił, że Unia straciła wielu świetnych zawodników, którzy mogli stanowić o sile tego zespołu.O Mateuszu Cierniaku już wspomnieliśmy. Następny w kolejce jest Bartłomiej Kowalski, który był jednym z najbardziej łakomych kąsków w tym okienku transferowym. Odszedł z Częstochowy do Wrocławia, ale prezes Włókniarza Michał Świącik ma u siebie kolejny diamencik. To Kajetan Kupiec, który zanim tam trafił, pierwsze szlify zbierał w szkółce Kołodzieja.W międzyczasie szczęścia w innych klubach szczęścia szukało spore grono innych młodych zawodników z Tarnowa i okolic. W ostatnich tygodniach doszło do kolejnych strat. Dawid Rempała, któremu skończył się kontrakt z Unią przeniósł się za darmo do Stelmet Falubazu. Drużynę opuścił także Przemysław Konieczny. Na nim akurat klub zarobił, bo wiemy, że taki był warunek, aby jego transfer do Abramczyk Polonii Bydgoszcz w ogóle doszedł do skutku. Unia Tarnów karmi inne kluby Dla żużlowego Tarnowa to słodko - gorzki obrazek. Z jednej strony inne ośrodki mogą tylko pomarzyć o takim dopływie świeżej krwi, a z drugiej niewiele z tego wynika, skoro większość z nich i tak zdobywa punkty dla innych drużyn. W tym wszystkim nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że władze Unii nie potrafiły zadbać o swój interes.Taka Fogo Unia Leszno zbija dzisiaj niezły interes na transferach Krzysztofa Sadurskiego i Kacpra Pludry (nie wiadomo, czy dojdzie do skutku), a tymczasem w Tarnowie muszą zadowolić się jedynie kasą za Przemysława Koniecznego. Gdyby były prezes tego klubu Łukasz Sady wykazał się odrobiną zmysłu do robienia biznesu, to Unia mogłaby dostać wielką kasę za Cierniaka, Kowalskiego, Rempałę, a w zapleczu mieć znacznie silniejszych juniorów niż dziś obecnie Piotr Świercz i Patryk Zieliński.