- Po tej tragicznej wiadomości, która nadeszła w niedzielę z Polski, nikt w naszym klubie nie jest w stanie jeździć na motocyklu i rywalizować na torze. Jesteśmy w ciężkim szoku, a ja sam nie mogę nawet myśleć o żużlu i dlatego odwołaliśmy nasz przyjazd do Sztokholmu na mecz z Hammarby. To co się stało jest po prostu straszne - powiedział trener Vargarna Peter Jansson. - To ogromna strata. Przez cały czas dzwonią do nas kibice z kondolencjami i płaczą przez telefon - powiedział prezes Vargarna Norrkoeping Johan Alsoe. Sześciokrotny mistrz świata Szwed Tony Rickardsson (1994, 1998, 1999, 2001, 2002, 2005) powiedział, że nie ma słów na ocenę tego co się stało: - To wielka strata dla żużla, lecz przede wszystkim myślę o rozpaczy w rodzinie Lee, którego znałem od bardzo wielu lat. Również w Danii w zapanowała żałoba. Swoje kondolencje złożyli na portalach społecznościowych byli duńscy indywidualni mistrzowie świata Jan O. Pedersen (1991) i Erik Gundersen (1984, 1985, 1988). Kolega Richardsona z Vargarny i trzykrotny mistrz świata Nicki Pedersen (2003, 2007, 2008) podkreślił w rozmowie z dziennikiem "Ekstrabladet", że jest wstrząśnięty, lecz sam po tylu swoich poważnych wypadkach i kontuzjach stara się nie myśleć o konsekwencjach następnych. "Po otrzymaniu widomości, że Lee nie żyje siedziałem przez kilka godzin nieruchomo i w milczeniu i myślałem o jego żonie i trójce dzieci" - powiedział Pedersen. Żużlowiec podkreślił: "w tym sporcie istnieje wysokie ryzyko utraty zdrowia, lub życia, lecz te myśli znikają zaraz po założeniu kasku przed następnym startem".