Piotr Kaczorek, Interia: Przez ostatnie trzy sezony nie podpisałeś kontraktu zawodniczego, teraz podpisałeś umowę w roli trenera. To już definitywny koniec kariery? Adrian Gomólski, trener SpecHouse PSŻ Poznań: Tak. Życie zweryfikowało pewne decyzje, co zrobić. Coś się kończy, coś się zaczyna. Tutaj jest fajny, ciekawy projekt, pojawił się nowy pozytywny bodziec. Bardzo się cieszę i dziękuję działaczom PSŻ-u, że postawili na mnie, dali szansę i zaufali. Wierzę, że wspólnie będziemy realizować założone plany. Miałeś jakieś inne oferty na przyszły sezon? Niekoniecznie w roli trenera, ale, np. w roli mechanika, bo chyba w ostatnich latach tym się zajmowałeś. Dokładnie. Byłem jeden sezon w Szwecji z Alexem Woentinem, później z Kimem Nilssonem w Tarnowie, a w zeszłym roku z Kacprem (Gomólskim - dop. red.) jeździłem do Rybnika, więc z motocyklami jestem na bieżąco. Jeśli chodzi o kwestie trenerskie, to licencję miałem od dawna, ale byłem całkowicie anonimowy w tym obszarze. Teraz dzięki klubowi z Poznania pojawiłem się w trochę innej roli, choć były też jakieś zapytania w kierunku bycia mechanikiem. Odkładałem je jednak na bok, bo były prowadzone rozmowy odnośnie objęcia stanowiska trenera w Poznaniu i cieszę się, że udało się to dograć. Dlaczego wybrałeś rolę trenera zamiast mechanika? Mówiąc szczerze, ciężko powiedzieć. Myślę, że jakbym nie wykorzystał tej szansy, to pewnie bym za jakiś czas żałował, bo myślę, że wiedzę, czy doświadczenie okołożużlowe mam. Będę pomagał chłopakom, jak tylko będę mógł, bo też mam troszkę kontaktów na różnych szczeblach w środowisku żużlowym. Wierzę, że to jest odpowiedni moment, żeby spróbować swoich sił. Działacze mi zaufali, dali szansę, rozmowy też przebiegały bardzo pozytywnie, dlatego podjąłem taką decyzję. Do bycia mechanikiem zawsze można wrócić. Wspomniałeś w trakcie konferencji, że kurs trenerski robiłeś w latach 2007-2008. Z wykształceniem różnie bywa - ludzie kończą studia, ale niekoniecznie są przygotowani do zawodu. Ty czujesz się dobrze przygotowany do roli trenera? Myślę, że tak. Wiadomo, że jeszcze zostają pewne kwestie regulaminowe, bo wiemy doskonale, jak wygląda regulamin, że tych punktów jest coraz więcej i trzeba być z tym na bieżąco, ale myślę, że to kwestia momentu, żeby to przyswoić. Trzeba będzie umieć wykorzystywać cwaniactwo, które przez te lata w żużlu najpierw jako zawodnik, później mechanik i teraz trener zdobywałem. Cały czas to jest ten sam żużel, natomiast spojrzenie nań, przy każdej z tych ról, jest inne. Jestem jednak dobrze nastawiony i bardzo się cieszę, że jestem w Poznaniu. Wspomniałeś o regulaminie. Będziesz wzmacniał sztab szkoleniowy jakimś doświadczonym kierownikiem drużyny, czy czeka cię zima z regulaminem na kolanach? Jeszcze długa zima przed nami, więc będzie czas, żeby usiąść z zarządem i przedyskutować pewne tematy, co do sztabu szkoleniowego i też ludzi pracujących w klubie. Myślę, że to kosmetyczne tematy. Macie już jakiś plan na to, jak ma przebiegać ta zima? W niektórych klubach zawodnicy są badani na początku okresu przygotowawczego i później na jego końcu, żeby sprawdzić, jak dobrze przepracowali zimę. Planujecie coś takiego? Wstępnie to omawialiśmy, ale konkretów jeszcze nie ma. Znam większość z nich - albo z nimi jeździłem, albo znamy się z torów... Albo jesteście braćmi (śmiech). Albo jesteśmy braćmi, dokładnie (śmiech). To są profesjonaliści. To, że to jest 2. Liga, to nic nie znaczy, to tylko nazwa. Poziom jest dużo wyższy, niż kiedyś. To jest ich praca, sposób na życie, styl życia, więc wiem, że chłopacy na pewno podejdą do tego profesjonalnie i każdy z nich od strony fizycznej będzie dobrze przygotowany. Ze sprzętem wiadomo jak jest - raz się trafi, raz nie, ale patrzymy tylko w dobrą stronę. Wspomniałeś podczas konferencji, że przed podjęciem decyzji rozmawiałeś ze Stanisławem Chomskim. To jest twój wzór do naśladowania, może jakiś mentor? Będziesz się z trenerem Chomskim w trakcie sezonu konsultował? To była czysto koleżeńska rozmowa. Od najmłodszych lat, gdy pan Staszek był trenerem kadry juniorów, a ja byłem pod jego skrzydłami, zawsze podobał mi się jego sposób rozmowy z zawodnikami, teamami, zebrania, przygotowanie toru. Też wypowiedzi, które najczęściej są bardzo konkretne, bez owijania w bawełnę. Zadzwoniłem do trenera, porozmawialiśmy. Zwrócił mi uwagę na kilka bardzo istotnych spraw, na które ja musze zwracać uwagę. To jest człowiek z dużym doświadczeniem, który w paru klubach żużlowych w Polsce był, z niejednego pieca chleb jadł i jak wspomniał, jeżeli będę potrzebował jakiejś rozmowy, czegoś się dowiedzieć, to zawsze mogę zadzwonić i jest otwarty na rozmowę. Drużyna jest naprawdę silna. Dwóch liderów, którzy dobrze jeździli w eWinner 1. Lidze, bardzo silna formacja juniorska i druga linia, która wydaje się być solidna. To będzie samograj? Ciężko powiedzieć. Chciałbym, żeby tak było. Są niektóre kluby, które mają taki skład, że oni tak naprawdę trenera by nie potrzebowali, bo jeśli wszystko fajnie się układa, jest pozytywnie, to wynik robi się sam. Trzeba jednak będzie usiąść, przeanalizować tabelę biegową i jakoś te klocki poukładać. Wierzę, że chłopacy podejdą do tematu profesjonalnie i na poważnie. Jedziemy na wspólnym wózku i zrobimy wszystko, żeby zarząd, sponsorów i kibiców zadowolić, żeby z chęcią odwiedzali Golaj w przyszłym sezonie. W prowadzonej przez ciebie drużynie jest twój brat, Kacper. Będziesz wobec niego bardziej wymagający, czy może mniej? W takich sytuacjach zazwyczaj są dwie możliwości - albo śruba jest mocniej dokręcana, albo trochę odkręcana. Tak to bywa. Spodziewałem się, że takie pytanie padnie, ale tutaj wszyscy chłopacy będą równo traktowani. Ja mam swoje stanowisko, swoje obowiązki, swoją pracę do wykonania i tak samo Kacper z resztą chłopaków. Każdy będzie musiał się skupić na swojej pracy, bo najważniejsze jest to, żeby ten cel osiągnąć. No właśnie - jaki cel stawiasz przed drużyną? Awans do eWinner 1. Ligi? Na spokojnie, trzeba pewne rzeczy tonować. Wiadomo, że można dużo powiedzieć, a później trzeba będzie się z tego tłumaczyć. Myślę, że trzeba się przygotować, ułożyć wszystkie klocki i spróbujemy powalczyć o pierwszą czwórkę. Później, w play-offach, wszystko to, co było wcześniej, jest nieważne - mamy nowe rozdanie i wszystko może się zdarzyć. Sprawdzałeś składy innych drużyn? Oczywiście, jestem na bieżąco. To kto będzie najpoważniejszym konkurentem PSŻ-u w przyszłym sezonie? Na papierze na pewno Opole. Myślę, że też Rawicz będzie mocny i Rzeszów. W Rzeszowie też trener-debiutant. Tak, z Dawidem jesteśmy na bieżąco w kontakcie, sporo rywalizowaliśmy na torze, a teraz będziemy rywalizować jako trenerzy, nad programami. Nie można jednak lekceważyć żadnego przeciwnika. Też w Daugavpils ten tor jest specyficzny, nie jeździ się tam często, czy na co dzień. Liga będzie mocna. Rozmawiał Piotr Kaczorek