13 punktów, brawurowa jazda na dystansie i akcje turnieju. To zdanie charakteryzuje występ Daniela Bewley’a podczas praskiej rundy cyklu Grand Prix. Kiedy w półfinale oczy kibiców zostały skierowane właśnie na Brytyjczyka, ten koncertowo zawalił wyścig i po raz kolejny nie wszedł do finału, choć w rundzie zasadniczej błyszczał. - Wygrałem dziś wiele bitew, ale przegrałem wojnę. To był dobry dzień dla mnie i mojego teamu. Mechanicy wykonali kapitalną pracę. Mój motocykl pracował świetnie, a ja jechałem także na dobrym poziomie. Będąc szczerym w półfinale nawet nie popełniłem błędu. Mam nadzieję, że utrzymam tę formę i zamelduję się w końcu w finale - powiedział Daniel Bewley. To kwestia presji? W dwóch poprzednich turniejach Bewley także z powodzeniem radził sobie w rundzie zasadniczej, ale pary wystarczyło tylko na pierwszych pięć wyścigów. Później odpadał z rywalizacji. Czy to kwestia zbyt dużego stresu w decydującej fazie zawodów? - Nie sądzę, by to była kwestia presji. W półfinale wykonałem dobry start, ale wytraciłem prędkość w pierwszym łuku po walce z Patrykiem Dudkiem. On jechał wewnętrzną częścią toru, a ja robiłem wszystko, co mogłem. Nie udało się - skomentował Bewley. Lepszego toru w Pradze jeszcze nie było Zarówno piątkowa runda SGP2, jak i sobotnia runda Speedway Grand Prix to najlepsze turnieje, jakie kiedykolwiek mogliśmy w Pradze oglądać. - Tor był na pewno najlepszy, jaki kiedykolwiek tu spotkałem. Przede wszystkim był lepszy, niż sezon temu. W tym roku mój motocykl chodził dużo lepiej, niż w ubiegłym sezonie. Jestem z tego powodu szczęśliwy - powiedział Daniel Bewley. Stawia przed sobą jasny cel Po trzech tego typu rundach cyklu Grand Prix, Daniel Bewley ma jeden cel. - Chcę w końcu awansować do finału - mówi przekonany o swojej sile Brytyjczyk. Kolejna okazja dla Daniela Bewley’a na awans do finału już 10 czerwca w niemieckim Teterow.