Przed sezonem 2024 Krono-Plast Włókniarz Częstochowa wydał prawie 5 milionów złotych na podpisanie kontraktów z gwiazdami. Drużyna pewnie wślizgnie się do play-off, ale o medal może być trudno. Włókniarz już drugi rok z rzędu wydaje gigantyczne pieniądze na żużlowe gwiazdy, a efektów nie ma. Gwiazdor wyrzucił polskiego mechanika na bruk. Ten mu odpowiedział Największy szok czeka Duńczyków W klubie już zajmują się budową składu na 2025 i już też widać całkowitą zmianę strategii. Nowe oferty dla zawodników nie są już tak lukratywne, jak dotychczas. We Włókniarzu nie będą jednak płakać jeśli jeden, czy drugi żużlowiec odrzucą propozycje. O planach obniżki kontraktu Kacpra Woryny już pisaliśmy. Taki sam pomysł dotyczy też Maksyma Drabika. Największy szok czeka jednak Duńczyków. Po niedzielnej bójce w Toruniu są duże pretensje do Mikkela Michelsena i jego teamu. Oficjalnie Włókniarz broni swoich zawodników, ale tu raczej chodzi o to, by uniknąć kar zawieszenia dla jednego lub nawet obu żużlowców. Tymczasem Marcin Momot, mechanik Duńczyka, już miał usłyszeć kilka gorzkich słów. Klub dowodzi, że to on zaczął wszystko, bo uderzył Leon Madsena w kask, a potem już poszło. Winny bójki będzie ostatnim wyborem W żużlu, ze względu na wąski rynek zawodniczy, nie można ot tak po prostu kogoś skreślić, ale Michelsen będzie ostatnim wyborem Włókniarza na kolejny rok. Klub na pewno chce zostawić Madsena, bo wciąż, mimo wszystko, jest najmocniejszym punktem zespołu. Madsen jakiś czas temu dogadywał się z FOGO Unią Leszno, ale jeśli ta drużyna spadnie, a wiele na to wskazuje, to Włókniarz może spać spokojnie. Zostać ma też Mads Hansen, a ofertę powrotu ma dostać (może już nawet dostał) Jakub Miśkowiak. Jeśli uda się ściągnąć Miśkowiaka i zatrzymać kogoś z duetu: Drabik, Woryna (dla jednego z nich braknie miejsca, gdy wróci Miśkowiak), to Włókniarz będzie miał dwóch Polaków (wymagany limit) i będzie mógł zakontraktować aż trzech zawodników zagranicznych. I właśnie tu klub chce przygotować dużą niespodziankę dla kibiców. Gwiazdy GKM-u na celowniku Włókniarza Ofertę z Włókniarza już dostał Max Fricke. Klub kusi też jednak Jasona Doyle’a. Fricke’a może być ciężko wyciągnąć (ma propozycje bodaj z sześciu drużyn), a Doyle po sezonie zakończonym przedwcześnie z powodu kontuzji nie jest tak oblegany. Włókniarz nie będzie też miał problemu, żeby zaoferować mu umowę na poziomie miliona złotych za podpis i 10 tysięcy za punkt. Włókniarzowi bardzo zależy na przewietrzeniu szatni, ale sytuacja na rynku transferowym jest tak skomplikowana, że działacze biorą pod uwagę kilka wariantów. Wymarzony skład to: Madsen, Hansen, Doyle, Drabik, Miśkowiak (U24). Jeśli jednak Miśkowiak nie zgodzi się na powrót, na dokładkę za mniejsze pieniądze niż 2 lata temu, to albo trzeba będzie znaleźć innego polskiego U24, albo poszukać zagranicznego U24, ale to oznacza konieczność zatrzymania Drabika i Woryny. Chcą się pozbyć mistrza świata. Dali się nabrać, miliony za nazwisko