Przypomnijmy, że w piątek środowisko żużlowe w Wielkiej Brytanii wstrzymało oddech po tym, co stało się w Edynburgu. Choć na ten moment nawet nie do końca wiemy, co dokładnie się stało. Są dwie informacje, a brytyjska federacja nie zezwala na publikację nagrania z tego zajścia. Jedna wersja mówi o tym, że motocykl Craiga Cooka po upadku uderzył w fotografa, druga że tenże motocykl poruszył słup, który przewrócił się na mężczyznę. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, obawa o życie Hilla była duża, bo przecież mówimy o sytuacji z pędzącym być może nawet 100 km/h motocyklem. Do tego cała cisza informacyjna nie pomagała i wzbudzała wszelkie domysły, plotki. Na szczęście sam poszkodowany gdy tylko nastała taka możliwość, odniósł się do swojego stanu zdrowia i przekazał naprawdę świetne informacje. Peter Hill ma się całkiem nieźle i powinien szybko dojść do siebie. Miał furę szczęścia. Jest po operacji Brytyjski fotograf umieścił posta w mediach społecznościowych. - Po pierwsze, chcę wszystkim wam bardzo podziękować za ten odzew, wsparcie i zainteresowanie moim wypadkiem. Jesteście niesamowici, to piękna sprawa mieć wokół siebie takich ludzi - napisał. - Mam dwie rany na głowie i małe pęknięcia kręgów C2 i C3. Będę też musiał nosić kołnierz przez jakiś czas. Ale będzie dobrze - dodał już konkretnie odnosząc się do swoich obrażeń. W obliczu tego, co mogło się stać w piątek w Edynburgu, stan zdrowia Hilla nie wygląda źle. Czeka go zapewne rehabilitacja, ale fotograf może mówić o potężnym szczęściu. Wystarczyło, by dostał w inne miejsce, uderzył w inny sposób czy upadł na coś niebezpiecznego. A przy takich obrażeniach być może jeszcze w tym sezonie Hill zdecyduje się ponownie stanąć z aparatem podczas zawodów żużlowych. Brak zagrożenia zdrowia to także ulga dla Cooka, który bardzo przeżył ten upadek.