Anders Thomsen do Stali trafił przed sezonem 2017. Za pierwsze sezony nie zgarniał kokosów i nie ma co się dziwić. W końcu jeździł na zapleczu, a klub podejmował spore ryzyko, kontraktując Duńczyka. Z czasem został jednak jednym z najlepszych i najlepiej opłacanych zawodników w PGE Ekstralidze. Kusili go w poprzednich latach. Dostał sowitą podwyżkę W ostatnich latach Thomsen był kuszony przez wiele klubów z PGE Ekstraligi. To powodowało, że jego wartość szła w górę. Mówi się, że najwięcej zyskał po odejściu Bartosza Zmarzlika, kiedy miał wynegocjować sowitą podwyżkę. I dziwić to nie może, wtedy Thomsen stał się czołowym zawodnikiem ligi, a średnia powyżej 2 punktów na bieg, stała się dla niego chlebem powszednim. W środowisku mówi się, że w ostatnich dwóch, trzech sezonach Thomsen mógł zarobić nawet około 3,5 miliona złotych rocznie. Oznaczałoby to, że w ciągu trzech lat zgarnąłby ponad 10 milionów złotych, co byłoby prawdziwym “rozbiciem banku". Taka pensja stawiałaby Thomsena w gronie najlepiej zarabiających zawodników w całej lidze. Zostawi ich bez żalu? Wobec tego, w ostatnich sześciu latach Thomsen mógłby zarobić w Stali nawet ponad 15 milionów złotych. A przecież ma jeszcze kontrakt na przyszły sezon, więc jego łączne zarobki w Stali mogą jeszcze wzrosnąć. W środowisku mówi się, że Thomsen niemal na pewno odejdzie ze Stali. Wiele wskazuje na to, że jego nowym pracodawcą może zostać Betard Sparta Wrocław. Jeśli Duńczyk rzeczywiście zdecyduje się na ten krok, będzie to dla działaczy i kibiców Stali prawdziwy cios. Thomsen jest w Gorzowie uwielbiany, a dla wielu fanów trudno wyobrazić sobie, by mógł startować w innych barwach.