O tym, jaka jest sytuacja w Ukrainie nikomu nie trzeba przypominać. Od ponad dwóch lat ten kraj toczy wojnę z Rosją i życie tam stanęło. Oczywiście trudno również o organizację zawodów żużlowych, choć takowe w określonych warunkach się odbywają. W Równem i Czerwonogradzie zawodnicy się ścigają, ale mają świadomość że w każdej chwili mogą być zmuszeni do ucieczki do schronu. Takie są realia w obecnym czasie. Mimo tego jest grupa ukraińskich zawodników, która jeździ na całkiem niezłym poziomie. W obliczu przytoczonych wyżej i znanych wszystkim okoliczności, bardzo dziwnie wygląda zgłoszenie Równego jako organizatora jednej z rund Pucharu MACEC, czyli cyklu przeznaczonego dla słabszych zawodników, często z egzotycznych żużlowo rejonów, takich jak Rumunia czy Bułgaria. Zawody miałyby się odbyć w kraju pochłoniętym wojną, co budzi wątpliwości bardzo wielu osób. Trudno sobie wyobrazić, by zawodnicy byli zmuszeni do wyjazdu w rąk niebezpieczne okolice, jakie obecnie stanowi Ukraina. Pytają, o co tu chodzi. Liczą na rozsądek Rozmawialiśmy z jednym z wielokrotnych uczestników Pucharu MACEC, który prosi o nieujawnianie tożsamości. Usłyszeliśmy, że na ten moment raczej nikt nie bierze pod uwagę konieczności wyjazdu do Ukrainy, jeśli nic się do jesieni w tym kraju nie zmieni (a na ten moment szanse są małe). Zawody planowane są na końcówkę sezonu, może zamysł jest taki żeby liczyć na uspokojenie sytuacji. Pytanie, czy to nie jest bardziej pobożne życzenie, a nie realny plan oparty o konkretne informacje. Po cichu mówi się, że może po prostu ośrodek z Równego będzie organizatorem zawodów, które ostatecznie zostaną rozegrane w innym miejscu, na przykład w Pardubicach, które często robiły te zawody w tym okresie. Można w ciemno założyć, że minimum kilku zawodników zbuntuje się i nie będzie chciało pojechać do Ukrainy, jeśli decyzja o organizacji zawodów w Równem zostanie podtrzymana. Na razie jednak do tego terenu droga daleka, więc wiele może się wydarzyć.