Cztery lata temu ostatni raz oglądaliśmy Wandę Kraków w rozgrywkach ligowych. Ale nie był to widok przyjemny dla oka. Zespół był złożony w większości z półamatorów, a do tego w klubie nie było pieniędzy. Zdarzały się sytuacje, w których pytano zawodnika czy na pewno chce jechać w biegu nominowany. On pytał: a dlaczego nie? Odpowiedź była prosta: bo z tego kasy nie będzie. Brzmi niewiarygodnie, ale tak naprawdę było. Wiele wskazuje jednak na to, że tamte czasy dla Krakowa to już tylko niechlubna przeszłość. Zawiązało się nowe stowarzyszenie, które od dłuższego czasu bardzo stara się przywrócić speedway do Krakowa. Już rok i dwa lata temu w planie były zawody, ale finalnie nic z tego nie wyszło, co spowodowało wątpliwości u wielu kibiców, dotyczące tego czy kolejne ewentualne daty można traktować serio. Skoro odwołano te imprezy, to przecież i następne mogą odwołać. Jednak tym razem wszystko wydaje się realne. 14 sierpnia w Krakowie ma być mecz reprezentacji Polski i wiele wskazuje na to, że dojdzie do skutku. Świętochłowice też na ostatniej prostej. Nawet menedżer Landshut tam nie był Pozytywne informacje docierają też do nas ze Świętochłowic, gdzie czekają na jakikolwiek żużel jeszcze dłużej. Tam nastąpił całkowity remont stadionu, jest nowa nawierzchnia i start praktycznie od zera. Obecnie trwa oczekiwanie na dmuchane bandy, a miejscowi działacze na pewno chcą przeprowadzić w tym roku memoriał Pawła Waloszka. Cichy plan zakłada zrobienie dwóch imprez. Kto wie, może za rok uda się zgłosić zespół do rozgrywek ligowych? Dodajmy, że tor w Świętochłowicach jest celem wielu kibiców-podróżników (podobnie, jak Kraków zresztą). Menedżer Landshut Devils Sławomir Kryjom napisał w mediach społecznościowych, że tylko toru na Skałce brakuje mu, by móc powiedzieć że w Polsce był już wszędzie. Takich osób jest więcej. Pozostaje więc trzymać kciuki za powodzenie tego projektu. Wydaje się jednak, że teraz mógłby przeszkodzić już tylko jakiś kataklizm.