Mateusz Bartkowiak od rozpoczęcia kariery nie ma chyba sezonu, w którym nie prześladowałby go pech. Młodzieżowiec ze względu na liczne urazy notuje zazwyczaj wyniki dalekie od idealnych, przez co kibice stopniowo tracą do niego cierpliwość. Chociażby w poprzednich rozgrywkach miał on wraz z Oskarem Paluchem stanowić jedną z lepszych juniorskich par całych rozgrywek, lecz ostatecznie nie zdobywał średnio nawet jednego punktu na bieg. W pewnym momencie całkowicie niesłusznie nie wytrzymali już nawet sami fani, którzy domagali się zmian w składzie pisząc niezbyt miłe komentarze na Facebooku. Bohater naszego tekstu czytał je bądź nie, jednak w niedawno rozpoczętym roku zamierza udowodnić wszystkim swoją wartość. Ba, już zresztą rozpoczął wymagające przygotowania na sali gimnastycznej, co patrząc w przeszłość jest dobrym prognostykiem. - Tak się zdarzyło, że w zeszłym sezonie praktycznie w ogóle się nie przygotowywałem, tylko walczyłem żeby wrócić na tor. Rehabilitowałem się wtedy po ciężkiej kontuzji zerwanych więzadeł krzyżowych. Nie chodziłem na tego typu zajęcia dwa lata, ale na szczęście wróciłem i naprawdę jest bardzo fajnie. Teraz czuję się o wiele lepiej - oznajmił w "Magazynie Żużlowym" na antenie Radia Gorzów. Piotr Świst zadowolony z podejścia juniorów Stali Tegoroczny okres przygotowawczy w Gorzowie będzie wyjątkowy, bo po raz pierwszy od wielu lat z młodzieżowcami formę szlifuje nie Piotr Paluch, a powracający do macierzystej drużyny Piotr Świst. Nowy szkoleniowiec juniorów wicemistrzów kraju nie ukrywa podekscytowania i z przyjemnością pracuje mu się z najmłodszymi reprezentantami klubu. - Jest naprawdę dobrze, starają się oraz dają z siebie wszystko - powiedział. Z pewnością kibice nie mogą doczekać się teraz weryfikacji swoich wychowanków. Gdyby Mateusz Bartkowiak rzeczywiście wrócił do optymalnej formy, a Oskar Paluch dalej rozwijał się tak jak w sezonie 2022, to gorzowska drużyna z młodzieżowców może mieć naprawdę mnóstwo pociechy. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo