Robert Lambert. Apator wreszcie ma domowy tor, więc w końcu doczekał się lidera z prawdziwego zdarzenia. Ku zaskoczeniu większości ekspertów nie chodzi o Patryka Dudka. Brytyjczyk na Motoarenie jeździł jak gwiazda, ale widać, że żaden z niego zawodnik jednego toru. Dzień później, w Teterow awansował do pierwszego w życiu finału turnieju Grand Prix. Janusz Kołodziej. Starał się ratować Fogo Unię jak tylko mógł, ale samemu nie był w stanie wygrać spotkania w Grudziądzu. Piotr Pawlicki leżał w szpitalu, Jason Doyle był koszmarnie wolny, więc cały ciężar utrzymania jak najbardziej korzystnego wyniku spadł na czterokrotnego indywidualnego mistrza Polski. Spisał się bardzo dobrze, bo dzięki niemu jego klub wciąż ma szanse na punkt bonusowy. Mikkel Michelsen. Odwrotność Frederika Lindgrena. W Grand Prix od dwóch turniejów idzie mu - nomen omen w kontekście toru w Teterow - jak po grudzie. Kiedy jednak przyjeżdża na spotkanie ligowe, cały Lublin dałby sobie uciąć za niego rękę. Znów udowodnił, że kryzys z zawodów indywidualnych potrafi zostawić w szatni. Przeciwko drużynowym mistrzom Polski pojechał po komplet. Maciej Janowski. Co za gość! Gdyby nie on, to po drużynowym mistrzu Polski sprzed roku zostałby chyba tylko szyld. Kolejny mecz, w którym to właśnie on niemalże w pojedynkę broni jego honoru. Wreszcie zrozumiał chyba meandry toru przy Alejach Zygmuntowskich w Lublinie, bo rok temu zawalił tam niemal wszystkie zawody - od PGE Ekstraligi po turniej Grand Prix. Norbert Krakowiak. Dwa upadki bez kontaktu z żadnym z rywali wcale nie sprawiają, że nie może być zadowolony ze swojego niedzielnego występu. Po upadku Nickiego Pedersena musiał pojechać na sto procent swoich możliwości i spełnił to zadanie z nawiązką. Czasem zbyt ponosiła go ambicja, ale 10-punktowa przewaga GKM-u to w dużej mierze jego zasługa. Mateusz Cierniak. W Lublinie marzą pewnie o tym, by to Cierniak mógł już startować jako senior, a Lampart musiał jeszcze przez rok sprawdzać się z juniorami. Wychowanek Unii wygląda na motocyklu bardzo pewnie, wie kiedy odjechać do krawężnika, a kiedy do niego przyciąć. Trudno znaleźć drugiego tak intensywnie myślącego na torze młodzieżowca. Oskar Hurysz. Pierwszy mecz w PGE Ekstralidze, pierwszy wyścig i od razu pierwsze zwycięstwo 5:1. Szkoda, że w najbliższym czasie znów będzie musiał pożegnać się z wyjściowym składem. Przyzwyczajeni do oglądania Jakuba Stojanowskiego gorzowianie zakochali się w nim od pierwszego wejrzenia.