Nowy menadżer Startu, Błażej Skrzeszewski, zapewnia, że tak się nie stanie. - Nie mam obaw, że będzie problem z torem wiosną z racji tego, że ten zabieg jest wykonywany teraz. Pogoda na szczęście nam sprzyja, nie zanosi się na jej pogorszenie, więc zdążymy ten tor ułożyć - mówi i zauważa, że gdyby prace były prowadzone wiosną, mógłby być problem. - Gdybyśmy robili to wiosną, to jak najbardziej, można by mieć obawy. Dwa lata temu był taki problem w Ostrowie i jeśli takie prace prowadzi się przed startem rozgrywek, w okresie wiosennym, to wtedy jest to loteria. Dużo zależy od pogody - wilgotności powietrza, opadów, więc jeśli to nie sprzyja, to może być problem - dodaje. Niecelne jest porównywanie obecnych prac torowych do tych sprzed meczu z Wilkami Krosno. - Faktycznie ostatni raz nawierzchnię dosypywaliśmy przed meczem z Krosnem, ale nie ma tutaj co porównywać. Te kilka ton w porównaniu z 450 tonami, które teraz dosypujemy, to zupełnie inna bajka - mówi Skrzeszewski. Gdyby jednak coś poszło nie tak, paniki nie będzie. - Mamy ten komfort, że gdyby coś się jednak nie udało, będzie można ten tor przygotowywać po gnieźnieńsku, na twardo. Tak był przed lata przygotowywany, więc jesteśmy w pewien sposób zabezpieczeni - dodaje nowy menadżer Aforti Startu Gniezno. Ubytki w nawierzchni powodem prac Dlaczego w ogóle w Gnieźnie zdecydowali się na przeprowadzenie tak dużych prac torowych? - W 2016 roku, po powstaniu Gnieźnieńskiego Towarzystwa Motorowego, przeprowadzono taki sam zabieg - trzeba było dosypać dosyć sporo nawierzchni, ponieważ były jej spore ubytki. Teraz historia się powtarza. Po pięciu latach znowu są braki, więc trzeba je uzupełnić - tłumaczy Błażej Skrzeszewski. - Geometrii nie zmienimy, ale zmienimy strukturę tego toru - mówił w rozmowie z klubową telewizją Łukasz Łukowski, toromistrz gnieźnieńskiego Startu. - Postaramy się zrobić to samo, co jest we Wrocławiu. Nie jest to taka geometria, jak we Wrocławiu co prawda, ale postaramy się, żeby nawierzchnia wyglądała jak we Wrocławiu - dodawał. Ile Wrocławia będzie w Gnieźnie? Kibice Startu mogli zrobić sobie nadzieję, że od teraz przy ulicy Wrzesińskiej w Gnieźnie będą oglądać takie widowiska, jak na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Błażej Skrzeszewski studzi jednak nastroje. - Specyfika gnieźnieńskiej nawierzchni nie pozwoli na to, żeby ten tor przypominał tor wrocławski. Oczywiście będziemy starać się stworzyć lepsze widowisko dla kibiców i też zwiększyć komfort samych zawodników, żeby ten materiał odsypywał się na zewnętrzną część toru, ale na pewno nie będzie to taki tor selektywnie przyczepny, jak to jest w innych ośrodkach - mówi. Skąd zatem nawiązania do wrocławskiej Sparty? - Współpracujemy z Grzegorzem Weglarzem (toromistrzem Sparty - dop. red.), który pochodzi z Gniezna i tutaj stawiał swoje pierwsze kroki. Sposób przygotowania nawierzchni we Wrocławiu bardzo nam się podoba. Nasz toromistrz był w tym roku kilkukrotnie we Wrocławiu, jest też bardzo dobrym przyjacielem toromistrza z Wrocławia. Żyjemy w przyjaznych relacjach i stąd wziął się pomysł na przygotowanie toru po wrocławsku. Dokładnie tak samo nie będzie, ale będziemy się na wrocławskim torze wzorować - zakończył Błażej Skrzeszewski, nowy menadżer Aforti Startu Gniezno.