Działacze ZOOleszcz GKM-u Grudziądz jeszcze kilka tygodni temu żyli w dużym napięciu. Drużyna jechała fatalnie, nie zdobywała punktów, a widmo spadku zaglądało im między oczy. Widać było duże zdenerwowanie w klubie. Wszystko wskazuje jednak na to, że burza powoli mija, a nawet wychodzi słońce. Nie są już faworytem do spadku Przemiana, jaką przeszła drużyna z Grudziądza jest naprawdę imponująca. Przyznam, że samemu wydawało mi się, że GKM po ciosach z początku sezonu już się nie podniesie. Tym bardziej, że zaskakująco dobrze jechały Cellfast Wilki Krosno. Sytuacja szybko jednak się zmieniła, bo dzisiaj to beniaminek jest w znacznie gorszym położeniu. Ciągle mają wszystko w swoich rękach, ale na krzywej wzrostowej są zdecydowanie podopieczni Janusza Ślączki. Cień nadziei widać już było trzy mecze temu, kiedy na własnym torze podejmowali Betard Spartę Wrocław. Przegrali, ale drużyna zaprezentowała się całkiem przyzwoicie. Później była spektakularna wygrana z mistrzem Polski z Lublina, a w piątek nadspodziewanie dobra postawa na wyjeździe we Wrocławiu. Potwierdza się więc to, że GKM może wygrywać i punktować pod warunkiem, że wszyscy zawodnicy jadą na miarę swojego potencjału. Teraz jest tak, że grudziądzanie mają dwóch niezłych liderów - Nickiego Pedersena i Maxa Fricke. Jeśli nie zaskoczy ich tor, to razem zdobywają przynajmniej 20 punktów. A dla drużyny walczącej o utrzymanie to już konkretna baza. Wilki takiej pary nie mają. W zasadzie jest Jason Doyle i długo, długo nic. Pozytywów w Grudziądzu jest jednak więcej, bo punkty wreszcie zaczął zdobywać Gleb Czugunow, młodzież jedzie swoje, a i Vadim Tarasienko to taki nieprzewidywalny zawodnik. Jest w stanie przegrać z każdym, wygrać z każdym, ale poziom trzyma. Największe problemy ma teraz Frederik Jakobsen, ale nie można wykluczyć, że i Duńczyk wkrótce odzyska formę. Wilki muszą teraz dać odpowiedź Walka o utrzymanie jednak wcale się nie skończyła. Teraz czas na ruch beniaminka z Krosna. Ci potrzebują kolejnych punktów na gwałt, aby poprawić swoją sytuację. Kluczowe będą mecze na własnym torze i dopasowanie z miejscową nawierzchnią. Dziś to duża niewiadoma po wszystkich pracach naprawczych. Poza wszystkim Wilki muszą odbudować połowę swojej drużyny. Brzmi to może trochę brutalnie, ale ostatnio nawet ich lider Jason Doyle wcale nie jedzie na miarę oczekiwań. Zakładam jednak, że na meczach w Krośnie Australijczyk swoje zrobi. Do tego potrzeba punktów przynajmniej Krzysztofa Kasprzaka i Andrzeja Lebiediewa, aby było na kim budować wynik. Obaj stosunkowo nieźle zaczęli sezon, ale im dalej w las tym gorzej. Nie wspominając już o Vaclawie Miliku i pogrążonym w potężnym kryzysie Mateuszu Świdnickim. Osobna sprawa to juniorzy, którzy na początku też dawali nadzieję na więcej punktów. W każdym razie w Krośnie nie mogą się załamywać, bo ciągle wszystko w ich rękach. Walka o utrzymanie trwa w najlepsze.